19 lutego

...i ujrzeli człowieka

 


     Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Domu Wydawniczego Rebis, zapraszam dalej!     


     Lubicie odkrywać nowych autorów? Dla mnie seria Wehikuł Czasu od Domu Wydawniczego Rebis jest taką skarbnicą nazwisk. Z przyjemnością sięgam po nieznanych mi dotąd pisarzy, a później mogę zgłębiać ich dorobek literacki pasjami.

     Kolejne książki pojawiają się na półkach księgarń w ramach serii Wehikuł Czasu i trzeba przyznać, że wydawane są spójnie, a jednocześnie okładki zdradzają od razu, że kryje się za nimi coś niezwykłego. Spójrzcie tylko na tę do powieści "...i ujrzeli człowieka", gdzie na okładce zamieszono wiele szczegółów i od razu człowieka sugerującego, że znalazł się w czasach, gdzie krzyżowali ludzi. I gdyby przeczytać opis, na który ja się nie skusiłam, to dowiedzielibyście się, że mężczyzna widoczny na okładce odbył podróż w czasie i spotkał Jezusa.

     Każdy człowiek ma jakieś pasje, zainteresowania, jest na jakimś temacie zafiksowany. Karl, główny bohater wybrał sobie dość nietypowe pole zainteresowań, bo od dziecka fascynowało go ukrzyżowanie. Wiele osób by powiedziało, że to dziwne, ale czy aby na pewno? Przecież studiowanie Biblii, tekstów, chęć dowiedzenia się co się wydarzyło i czy się faktycznie wydarzyło jest naturalna. Dla Karla los miał w tej kwestii do zaproponowania podróż w czasie. Spotkał człowieka, który wysłał go do 28 roku n.e. i tam spotkał samego Jezusa... czy to zaspokoiło jego ciekawość?

     Seria Wehikuł Czasu jest o tyle nietypowa, że mamy w niej zbiór powieści sci-fi zaskakujących, specyficznych, być może nawet niektórych bulwersujących. Czy gdyby były pisane w obecnych czasach, to w ogóle zostałyby wydane? Istnieje ryzyko, że nie.

     Jedną z tych najbardziej szokujących jest według mnie właśnie "...i ujrzeli człowieka", bo dopatrywać się w niej można wielu znaczeń, a religia jest stawiana pod znakiem zapytania. Wiele rozważań wręcz filozoficznych znalazło się w tej książce liczącej niespełna dwieście stron.

     I wreszcie bohater, rozważający nad światem, cierpieniem i poszukujący sensu. Momentami nieco irytujący, gdyż jego działania są powolne, ale czy to nie jest właśnie clue tej opowieści? Czy nie zmusza do przemyśleń, nie zostaje w głowie? Na te pytania musi sobie odpowiedzieć każdy czytelnik.

     Zdecydowanie jest to opowieść o człowieku samotnym, potrzebującym odnaleźć cel, sens i prawdę o świecie, w którym przyszło mu żyć. Zapada w pamięć i nie pozwala się wyrzucić przez długi czas.

     Recenzja powstała we współpracy z Domem Wydawniczym Rebis.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje