03 stycznia

Szadź


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Znak Crime, zapraszam dalej!     


     Najpierw książka, a później ekranizacja? Trzymacie się takiego podejścia czy nie zwracacie uwagi? Mi się zdarza obejrzeć serial czy film i dopiero się zorientować, że to na podstawie powieści. I są wtedy dwie możliwości: albo faktycznie książkę kiedyś już czytałam, albo nie znam i nadrabiam już po obejrzeniu ekranizacji.

     "Szadź" jako serial ma już cztery sezony i choć dla mnie serial jest nie do przejścia mimo kilku prób, to... no właśnie, czy z książką jest inaczej?

     Agnieszka Polkowska, policjantka, której przypadła do rozwikłania sprawa zamordowanej dziewczyny, której zwłoki zostają odkryte w lesie. Kobieta czuje, że to dopiero początek tej historii, a niewesoło się robi gdy jej córce zaczyna zagrażać niebezpieczeństwo. Córce, której od lat nie widziała.

     Po drugiej strony barykady mamy mordercę. Człowiek cudowny, opiekuńczy, mający rodzinę, a z drugiej strony paskudny zwyrodnialec pastwiący się nad młodymi kobietami, które najpierw uwidzi, aby później rozkoszować się zabijaniem ich.

     Igor Brejdygant pokazał wiele razy, że potrafi stworzyć wciągającą i ciekawą fabułę. Tak samo z bohaterami, gdzie z reguły nie ma ich bardzo dużo i tutaj także skupiamy się na dwójce, mordercy i policjantce. Dwie osoby bardzo różne, a jednak podobne i każda z traumami na koncie. Dokąd to może doprowadzić?

     Mamy też poruszone trudne tematy, jak kwestia rodzicielstwa, braku głębszej relacji głównej bohaterki z córką. To wszystko miało budować ciężką atmosferę, kazać się czytelnikowi zastanowić, a jednak za bardzo autor chciał wymieszać kryminał z thrillerem.

     Jak seria, który wpadł mi przed lekturą i od razu miałam wrażenie, że jest sztuczny, naiwny, a bohaterowie sztuczni, tak w książce to właśnie postaci "dowożą" całość i gdyby nie to, że są dobrze skonstruowani, to od razu powieść byłaby skazana u mnie na ocenę bardzo niską.

     Doceniam oczywiście sposób, w jaki Brejdygant prowadzi akcję, jak gmatwa wątki i zakręca czytelnika, ale to zdecydowanie za mało, bo przyzwyczaił do o wiele wyższego poziomu.

     Niemniej, jeśli to pierwsza powieść Brejdyganta, po jaką ktoś sięga, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że mu się spodoba, a w kolejnych już przepadnie!

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Znak Crime.



     

1 komentarz:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje