08 stycznia

Piąty akt


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Zysk i S-ka, zapraszam dalej!     


     Są takie nazwiska w literaturze, o których mówi się zdecydowanie zbyt mało, prawda? Jednym z nich jest Wojciech Wójcik. I tym razem dodatkowo z okładką w moich ulubionych kolorach: odcieniach niebieskiego i z żółtym akcentem.

     Kiedy w zapowiedziach pojawiają się powieści Wojciecha Wójcika, dla mnie to gratka i informacja, że będzie co czytać. Bo są to konkretne tomiszcza, nie cieniutkie książki. I nie są także przegadane, nie ma zbędnych opisów, natomiast trzymają w napięciu, a czasem wręcz szargają nerwy. Czy tym razem też tak było?

     Grupka studentów pracuje nad przedstawieniem, gdzie najważniejszą osobą jest postać kobiety, która lata temu wykonywała wyroki na hitlerowskich kolaborantach. Sam motyw jest niezwykle ciekawy, a zahaczanie o motyw historyczny od razu przypadło mi do gustu. Niestety, choć występ wygląda na świetny i już ma być odtrąbiony sukces, to za kulisami dzieje się coś strasznego. W garderobie studenci znajdują zwłoki autorki scenariusza. To doprowadza z kolei do zdjęcia przedstawienia i nie będzie już ono wykonywane, ale główna bohaterka postanawia dowiedzieć się co się stało.

     Akcja tym razem jest powolna, stonowana, ciągnie się momentami tak, że sprawdzałam ile jeszcze do końca rozdziału. I to idzie na ogromny minus dla autora, którego do tej pory powieści pochłaniałam bez zastanowienia mimo ilości stron. Jednak jest to faktycznie coś zupełnie innego, bo nie typowy kryminał, a mamy też tutaj wątki obyczajowe i historyczne.

    Do tego, co ostatnio modne, Wójcik sięgnął po prowadzenie akcji dwutorowo. Skupiamy się nie tylko na zbrodni i teraźniejszości, ale właśnie także na tym, co się działo w roku 1943.

    Jako bohaterów i osoby, dla których sytuacja jest trudna mamy studentów. Są to osoby z jednej strony dojrzałe, a z drugiej niesamowicie irytują swoim podejściem. Jedynie główna bohaterka i jednocześnie odtwórczyni głównej roli w spektaklu, Wanda budzi w czytelniku pozytywne emocje, a przede wszystkim sympatię.

    Muszę jednak wspomnieć, że zagadka jest świetnie skonstruowana i ciężko się domyślić dokąd to wszystko zmierza. A to jeden z najważniejszych elementów kryminału. Choć nie jest to najlepsza powieść autora, to czuć w niej jego styl, pomysł, a także warsztat na najwyższym poziomie.

    Zabrałam się za tę książkę dość późno, a uważam po przeczytaniu, że jest to idealna pozycja na wieczory długie, jesienne, gdzie wiatr za oknem potęguje uczucie niepokoju... 

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Zysk i S-ka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje