22 listopada

Za nadobne


       Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Prószyński i S-ka, zapraszam dalej!      


     Macie w swoich biblioteczkach książki ułożone według serii, kolorów czy innego systemu? Ja mam seriami, ale także mam specyficzne półeczki, na przykład całą tylko z niebieskimi okładkami. I właśnie powoli zaczyna mi się klarować kolejna, czerwona! Coraz więcej ostatnio książek właśnie w tym kolorze do mnie przychodzi i już się nie mogę doczekać aż zapełnię półkę tylko tym kolorem.

    W polskiej literaturze mamy mnóstwo nazwisk do wymienienia, których warto wypatrywać w księgarniach. Zarówno kryminały, jak i thrillery, ale także i obyczajówki są godne polecenia, ale tym razem właśnie o kryminale i to chyba nieco pomieszanym z dreszczowcem słów kilka.

    Jednym z autorów, których powieści w zasadzie można brać w ciemno jest Piotr Borlik, którego najnowsza książka "Za nadobne" opisywana jest jako brutalna, skomplikowana, ale wciągająca od pierwszej strony. Czy tak jest?

     Władza, układy, układziki i moralność, o której niektórzy zapominają w dążeniu do osiągnięcia swoich celów, także materialnych. Z jednej strony to fikcja literacka, a z drugiej może wydać się czytelnikowi niezwykle realistyczna. Na pierwszy plan wysuwa się od razu bohater, którego nie da się obdarzyć sympatią. Roman Andrysiak wykreowany przez autora na postać bezkompromisową, szowinistyczną, obrzydliwie arogancką i zwyczajnie okrutną. To taki człowiek, któremu nie życzy się dobrze, a czeka się na jego potknięcie. I chyba właśnie o to Borlikowi chodziło, aby zbudować głównego bohatera nie jako postać pozytywną postawioną naprzeciw tych złych, ale właśnie tę najgorszą z możliwych. Jego losy obserwujemy przez cały czas, a obrzydzenie i niechęć budowane są stopniowo tak, że w pewnym momencie czytelnik się łapie na tym, że faceta nie trawi. A jeszcze przed chwilą nie chciał mieć z nim nic wspólnego i to było tyle, ot zwykła niechęć. Natomiast w pewnym momencie przybiera to obrót taki, że wręcz się tym mężczyzną gardzi.

     I jak to u Borlika, akcja mknie bardzo szybko, ciężko się choć na chwilę oderwać od książki i to do tego stopnia, że można warknąć na domowników gdy podczas czytania tej powieści postanowią zapytać kiedy koniec. No cóż, szybko, bo jest ona do pochłonięcia na jedno podejście i lepiej nie zaczynać czytać późnym wieczorem jeśli trzeba wstać rano do pracy.

     Czy autor zaskakuje? Tak, za każdym razem i tutaj też. Czy porusza trudne tematy? Tak. Czy pisze tak realistycznie, że momentami ciężko uwierzyć, że to tylko fikcja literacka? Tak. Czy w końcu ktoś mógłby zrobić serial na podstawie jego którejś książki? Tak.

     Nie zawiodłam się i tym razem i czekam na kolejne książki z niecierpliwością choć po tej muszę chwilkę odsapnąć od nadmiaru napięcia i nagromadzonych emocji.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje