08 listopada

Serce kniei


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Kobiece, zapraszam dalej!     


      Jak podchodzicie do duetów w literaturze? Dla mnie z reguły jest to nieco problematyczne, bo uważam, że żaden z autorów nie może być w zupełności sobą i musi iść na jakieś kompromisy. Zdarzają się oczywiście wyjątki i powieści są świetne, ale także takie, gdzie widać te różnice chociażby w stylu. Ktoś też mi kiedyś powiedział, że gdybym nie wiedziała, że dany tytuł powstał we współpracy dwóch autorów, to mogłabym tego nie zauważyć. Bardzo możliwe.

     "Serce kniei" to drugi tom cyklu Historii z Etherton. Jest to kontynuacja serii i najlepiej czytać w odpowiedniej kolejności, aczkolwiek w momencie, kiedy ktoś sięgnie najpierw po drugi tom, nic się nie stanie, poza tym, że prawdopodobnie będzie chciał jak najszybciej nadrobić pierwszy.

     Las w Etherton podobno zjada dzieci...

     Dwie linie czasowe, jedna to rok 1969 gdzie to właśnie las niebezpiecznie zbliża się do miasteczka, w którym przebywa główna bohaterka. Chciałaby ostrzec jedną z osób społeczności Havi Piryah, ale matka podjęła decyzję o tym, żeby odciąć ją od świata. Nie ma opcji ucieczki, bo strzeże murów także potężna magia.

     Rok 2010. Do Etherton wraca Bay, który twierdzi, że nie było go chwilkę, ale wszyscy odczuwają jego nieobecność jako dwumiesięczną. Nikt mu nie chce uwierzyć w jego opowieści. Grozi mu skazanie na śmierć, a w perspektywie jest Wszystkich Świętych kiedy to granica między światami się zaciera... trzeba zatem myśleć o tym, że wtedy duchy będą miały największą moc.

     Ta seria jest bardzo specyficzna i dziwna. Na początku nie wiadomo o co chodzi, ale jak już się wpadnie w fabułę, to naprawdę nie da się od niej oderwać. Drugi tom jest zdecydowanie ciekawszy i akcja pędzi jeszcze szybciej niż w przypadku pierwszego.

     Jest las przyciągający bohaterów, mamy dwie linie czasowe, a wszystko to się ze sobą łączy w nieoczekiwany sposób. Poczucie niepokoju, niepewności i napompowania magią potęguje atmosfera, bo w pewnym momencie wręcz czuć jak by się wchodziło między drzewa w gęstą mgłę. Niesamowite.

     Do tego bohaterki, każda zupełnie inna, ale obie przypadają czytelnikowi do gustu i od razu darzy je sympatią. Przy nich właśnie zastanawiałam się czy to jest ten element, który byłby solą w oku jednej z autorek i trzeba by było pójść na kompromis i stworzyły każda swoją postać.

    No i właśnie, wracając do tego, że opowieść tworzy duet, że jest to drugi tom i nie jest to wcale najłatwiejsza powieść w odbiorze, to jednak naprawdę trzeba chylić czoła autorko, bo stworzyły coś świetnego, co jest powiewem świeżości i czymś, co wpasowuje się w jesienne klimaty idealnie. Najlepiej usiąść sobie pod kocem, koło okna, patrząc na gęstą mgłę za oknem i czytać, dać się porwać fabule.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kobiecym.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje