14 listopada

Potwór


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Media Rodzina, zapraszam dalej!    


      Macie takie książki lub serie, które czekają u Was na przeczytanie od lat i jeszcze nie znaleźliście na nie czasu? Ja tak mam zdecydowanie z Nele Neuhaus i jej serią Oliver von Bodenstein i Pia Kirchhoff. W końcu udało mi się za nią zabrać, choć od samego końca!

      Nele Neuhaus stworzyła serię kryminalną, która ma już jedenaście tomów i prawdopodobnie wielu czytelników będzie miało nadzieję na to, że na tym się nie skończy. Wiele jest takich długodystansowców w świecie literackim, jak chociażby Lee Child czy James Patterson. Jednak Neuhaus z jakiegoś powodu aż tak popularna nie była, a czy słusznie?

      Znalezione zostają zwłoki szesnastolatki. Dziewczyna została uduszona, a sprawca wydaje się być oczywisty. DNA Afgańczyka zostaje znalezione na miejscu zbrodni, ale ten znika mimo, że ma już swoje za uszami i skazanie na więzienie w pakiecie. Sprawę usiłuje rozwiązać para detektywów, Pia i Oliver, ale nie jest ono wcale proste, bo pojawiają się kolejne ciała, znikają kolejne osoby.

      W między czasie zdarza się także sytuacja, w której spanikowany mężczyzna wybiegając z lasu wpada pod koła samochodu. Ma rany kąsane, na koncie morderstwo i przed kimś ucieka. Z czym będą musieli się zmierzyć główni bohaterowie?

      Nele Neuhaus według wielu osób nie sięga po schematy, a stara się wkładać w swoje powieści coś nowego, zaskakującego i plątać czytelnikowi myśli. W zasadzie się z tym zgadzam, bo faktycznie nie mamy tutaj klasycznie trupa, śledztwa, rozwiązania sprawy, ale pojawiają się ciała w najmniej spodziewanych momentach, a autorka mocno zahacza także o thriller. Wpadamy w mroczne odmęty ludzkiej psychiki i tego, do czego ludzie są zdolni.

      Z jednej strony to naprawdę soczysty kryminał, a z drugiej dreszczowiec powodujący uczucie niepokoju. Mimo, że jest to jedenasty tom, to nie odczułam tego, żebym o czymś nie wiedziała, ale także autorka nie przywołuje całej historii bohaterów dzięki czemu czuć pewną dozę niepewności i nie można się spodziewać niczego typowego.

      Nie jest to pierwsza autorka, po której powieści sięgnęłam od końca i nie żałuję, bo teraz mogę nadrobić całość, ale dziwi mnie też nieco to, że została okrzyknięta królową niemieckiego kryminału, gdzie powinna stanąć ramię w ramię z Charlotte Link. A czy pisze równie schematycznie, to będę w stanie powiedzieć jak sięgnę po jej pozostałe powieści.

     Podsumowując, Neuhaus stworzyła świetny kryminał, zaskakujący i przede wszystkim nie jest na siłę upychana treść, a to sześćset stron powieści. Będę nadrabiać pozostałe tomy, ale ten skradł moją sympatię!

      Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Media Rodzina.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje