21 października

Wszystko płonie

 


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa SQN, zapraszam dalej!     


      Co myślicie o książkach, które nawiązują już do innych serii, uniwersów, bohaterów? Swego rodzaju prequele, sequele itp. Ja lubię, zwłaszcza jeśli autor się nie fiksuje na tym, żeby odcinać kupony, bo jedna seria się dobrze przyjęła. 

      "Wszystko płonie" jest rozpoczęciem nowej serii, pierwszym tomem zatytułowanego cyklu "Todo Arde", ale akcja dzieje się w uniwersum poprzedniej, czyli Reina Roja. Czy to może być hit? A może kit?

      Trzy kobiety. Każda zupełnie inna, na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego. Aura to osoba będąca na skraju pójścia do więzienia, a jeszcze chwilę temu prowadziła bardzo bogate życie. Co się wydarzyło? Została oszukana przez pracodawcę. Została bez środków do życia i niestety, ale nerwy przysłoniły jej rzetelny ogląd na sytuację. W ten sposób jest w drodze do aresztu, a tam spotyka Marię, bezdomną byłą wojskową, która nie potrafi pogodzić się z tym, że tak wygląda obecnie jej życie. I trzecia z nich, hakerka. Problem polega na tym, że ciężko powiedzieć co z nią właściwie jest nie tak. Co je łączy? Zemsta.

      Ta książka to zupełnie coś innego niż poprzednie spod pióra autora. Wiele osób zapewne powie, że lżejsza, a to chyba wynika tylko z powiedzonek, śmiesznych zaczepek Marii, jednej z bohaterek. Z jednej strony można się uśmiać w głos, ale z drugiej... naprawdę są momenty, gdzie może popłynąć po policzku łza. Bo jak bardzo wszystko może pójść nie tak? Jak szybko życie może się zmienić w chaos?

      Polubiłam wszystkie trzy bohaterki, a przy każdej czytelnik się zastanawia czy faktycznie posuwają się do takich czynów, których zwykły człowiek by nie popełnił? A może właśnie gdyby spotkała ich tak trudna sytuacja, to byłby do tego zdolny?

      "Wszystko płonie" to ponad sześćset stron czystej czytelniczej przyjemności. Akcja mknie bardzo szybko, a treść jest wypełniona po brzegi bez zbędnego wyciągania dialogów czy opisów. Ona po prostu nie mogłaby być krótsza, jest kompletna. I to jest słowo klucz" kompletna". W tym przypadku to kawał świetnej roboty, a na kolejnych kartkach widać, że autor rozwija swój pisarski warsztat.

      Czyżby to mógł być materiał na ekranizację?

       Intrygi, tajemnice i trzy bohaterki, które nie są w żadnym razie schematyczne. Ciężko się czegokolwiek po nich spodziewać, a jak już się coś zakłada, to autor zgrabnie wrzuca w to miejsce zwrot akcji żeby zaskoczyć czytelnika.

       Podsumowując, czekam na kolejny tom z niecierpliwością i mam wrażenie, że Gomez-Juardo ma jeszcze w rękawie wiele asów i pomysłów na to, jak uniwersum Reina Roja przedstawić z zupełnie innej strony.

      Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem SQN.

      




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje