23 października

Wróg


       Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Świat Książki, zapraszam dalej!     


       Znacie powieści Łukasza Orbitowskiego? Dla mnie "Wróg" to pierwsze spotkanie z twórczością autora, a kupiła mnie okładka. W ogóle nie czytałam opisu przed lekturą i nie żałuję, bo pozwoliłam się treści nieść jej rytmem. A czy była to świetna opowieść, czy raczej przeciętna?

      Strażak, któremu przyszło usiąść na fotelu psychiatrycznym po pożarze w galerii handlowej. Ma to niemal charakter przesłuchania i choć na początku czytelnikowi może się wydawać to dziwne, to Staszek Zoll, owy strażak zaczyna opowieść w taki sposób, że przenosimy się wraz z nim do czasów Nerona. Jest to druga płaszczyzna tej opowieści, ponieważ ta główna, pierwsza, gdzie był tragiczny pożar w centrum handlowym to rok 2003. 

       W czasach Nerona także doszło do potężnego pożaru. I tam także jest usilne szukanie winnych. Pojawia się także wątek zadurzenia Nerona w żonie przyjaciela. 

       Co może łączyć te dwie historie? Autor zgrabnie je przeplata, pokazuje czytelnikowi, że przeszłość i teraźniejszość mogą się bardzo mocno ze sobą mieszać. Często tak jest, że w czasach obecnych pojawiają się rozwiązania zagadek sprzed lat, ale tutaj sięgamy aż starożytnego Rzymu.

      Orbitowski to moje odkrycie tego roku. Wcześniej wiedziałam oczywiście o jego istnieniu, ale książek nie czytałam. I gdy zaczęłam czytać "Wroga" od razu poczułam, że to będzie coś innego, a jednocześnie niesamowitego. I ta historia wciąga w całości, jest w niej mnóstwo doniesień historycznych, a sam Neron zdaje się być postacią, którą jako czytelnicy mamy polubić... a wręcz zobaczyć w nim coś pozytywnego. Czy to możliwe?

      Manipulacji nie ma końca, a z każdą stroną wręcz czuć, jak autor wciska do głowy czytelnikowi co tylko chce i w tym wszystkim jest także całe mnóstwo emocji, rozważań i zmusza to do refleksji nie tylko nad treścią, ale także nad literaturą, z jaką obcujemy na co dzień, gdyż ta książka pokazuje, że można napisać jednocześnie coś trudnego i lekkiego.

      Zdziwiłam się bardzo, że tak dojrzała, a jednocześnie chyba przeznaczona dla każdego opowieść przechodzi bez echa, a w głowie zostaje i myślę, że na długo, nie tylko na chwilkę.

      Zatem, jeśli przyjdzie chęć na opowieść ciekawą, zahaczającą o historię, a jednocześnie skłaniającą do przemyśleń, to ta będzie strzałem w dziesiątkę. A co z innymi Orbitowskiego? Sprawdzę, bo jestem bardzo ciekawa czy pozostałe są równie genialne.

      Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje