01 października

Dom jest tam, gdzie są ciała


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Filia, zapraszam dalej!     


     Pamiętacie jeszcze kasety VHS, płyty CD, dyskietki do komputerów?

      Wielu pisarzy lubi wrzucać do swoich powieści motywy przenoszące czytelnika w przeszłość. Kasety VHS są zdecydowanie jednym z nich, gdyż niewiele młodych osób w ogóle kiedykolwiek miało je w rękach. Natomiast pokolenie lat dziewięćdziesiątych doskonale pamięta jak oglądało się w kółko tę samą bajkę, prawda? Jeneva Rose postanowiła jednak wpleść tutaj tę kasetę w zupełnie innym celu niż animowane opowieści...

     Beth jako dorosła kobieta powinna zostawić przeszłość tam, gdzie powinna ona być, czyli właśnie w przeszłości. Jednak nie potrafi tego zrobić i usilnie próbuje odnaleźć ojca, który według jej matki wcale nie odszedł. Kobieta wypowiada te słowa na łożu śmierci więc zarówno dla Beth jak i jej rodzeństwa jest to bardzo dziwne. Chcąc jednak wrócić do tych pozytywnych wspomnień wyciągają kasety VHS i oglądają stare nagrania. A na jednym z nich widać ojca całego we krwi, ciało dawnej sąsiadki bohaterów i słychać spanikowany głos matki... czyżby znaleźli dowód na to, że lata temu ich sąsiadka Emma wcale nie zaginęła, a została zamordowana? 

     W tej książce upchnięte jest całe mnóstwo emocji, dramatów rodzinnych, tajemnic i życiowych błędów. Umierająca matka, zniknięcie ojca, martwa sąsiadka... to naprawdę bardzo dużo jak na jedną rodzinę i tutaj też pojawia się w głowie pytanie czy to możliwe? I kto po przeczytaniu tej powieści pobiegnie na strych przejrzeć stare kasety? Być może wiele osób, a być może nikt, ze strachu. I właśnie tego rodzaju niepokój powinien wzbudzać dobry thriller.

    No właśnie, bo choć tę książkę można przypisać jako dreszczowiec, to zdecydowanie jest też dramatem, powieścią pełną bólu, tęsknoty, rodzinnych problemów. I wciąga ona w swój świat by zaskakiwać na każdej stronie nie tylko samą fabułą, ale też tym, w jaki sposób została napisana.

    Narracja jest dość specyficzna, a momentami wręcz czuć nieco filozoficzne rozważania autorki. Czyżby przelewała na karty powieści własne emocje? Jeśli poszczególne słowa nie są podszyte jej emocjami, to zdecydowanie udało się jej stworzyć coś tak mięsistego, pełnokrwistego, że wręcz zieje z tego pustką... taką zostawioną w sercu i umyśle, o której zapomnieć się nie da i główna bohaterka ma właśnie ten problem. Przez to rozbija własną rodzinę.

    "Dom jest tam, gdzie są ciała" jest naprawdę potężnym zaskoczeniem jeśli chodzi o treść i zarówno okładka, jak i treść dopełniają tego wrażenia, więc warto wrzucić ją sobie na listę do przeczytania, a już po lekturze bać się sięgnąć po stare kaset, a nawet wspomnienia, które mogą być tak mylące.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Filia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje