10 września

Równonoc [PRZEDPREMIEROWO]


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Literackiego, zapraszam dalej!     


      Wolicie czytać wersje papierowe, ebooki czy audiobooki? Ja preferuję czytanie na czytniku ebooków ze względu na to, że bardzo łatwo zniszczyć egzemplarz papierowy. A czasami wręcz nie da się inaczej, ponieważ otrzymuję plik od wydawnictwa na długo przed tym aż wpadnie w moje ręce egzemplarz finalny. Tak też było z "Równonocą", której recenzję miałam już dzisiaj wstawiać ze zdjęciem czytnika właśnie, ale rzutem na taśmę kurier właśnie dostarczył mi mój egzemplarz.

      Często jest tak, że książkę czytelnik ocenia zupełnie inaczej po jakimś czasie od lektury. Z resztą, czasami bardzo ciężko jest wrócić do powieści, które czytaliśmy lata temu, bo zwyczajnie nie podchodzimy już do nich tak samo. Ile bajek rozumiemy dopiero w dorosłości? Ale przecież to nie tylko po tak długim czasie opadają emocje, wystarczy kilka dni, tygodni i już postrzegamy treść danej książki w inny sposób. Tak też było w moim przypadku z najnowszą powieścią Ewy Przydrygi. Czytałam ją już mniej więcej dwa tygodnie temu, wtedy na gorąco miałam w głowie mnóstwo przemyśleń, a obecnie patrzę na nią inaczej.

     Tytułowa równonoc dla głównej bohaterki od zawsze jest symbolem czegoś złego. Jako dziecko straciła w jej trakcie siostrę, a po latach zaczynają się dziać dziwne rzeczy właśnie tej nocy. I to nie jest ostatnia równonoc, która objawia się w życiu Justyny tragedią i śmiercią.

     Ale ten dzień jest tylko dodatkową wymówką do tego żeby rozdrapywać stare rany, by zrywać strupy i pozwolić traumie zawładnąć umysłem. Choć próby poradzenia sobie z przeżyciami także podejmowała, to jednak widać gołym okiem, że nigdy nie wyjdzie na prostą. 

     I to wychodzenie na prostą również jest w tej książce tematem trudnym, gdyż w fabule pojawia się ośrodek, gdzie ludzie tacy, jak Justyna próbują wszystkiego by przezwyciężyć traumę, a jednocześnie chcą się odciąć od przeszłości. Niestety, pojawia się jeden człowiek, który pod płaszczykiem pomocy przeprowadza swego rodzaju testy.

     Ewa Przydryga z książki na książkę coraz głębiej wchodzi w dusze czytelników i coraz częściej pozwala na to, żeby wszechogarniający mrok wyciągnął swe macki, okręcił wokół szyi czytelnika i wciągnął go do środka chaosu. Porusza struny w głowie człowieka niby delikatnie, a jednak zostawia między nimi ślad i często wraca się do treści by zastanowić się cóż jeszcze było w niej między wierszami.

     To najbardziej duszna książka autorki i zdecydowanie najbardziej dopracowana. W każdym szczególe widać ile emocji zostało włożone w napisanie tego dreszczowca, a momentami ciężko odróżnić czy już ocieramy się o thriller psychologiczny czy jeszcze płyniemy nurtem klasycznego.

     I choć główna bohaterka momentami jest irytująca, bo chciałoby się powiedzieć, że jest jej dobrze, gdy jest źle i wcale nie chce pozbyć się trudnych myśli i przeżyć, a później ruszyć dalej, to jednak jej decyzje są niezrozumiałe. Czasami odnosi się wrażenie, że fobie, które w sobie nosi są dla niej ukojeniem, gdy życie układa się zbyt dobrze.

     "Równonoc" to książka trudna, niepozwalająca się odłożyć i aż strach pomyśleć co jeszcze może się pojawić w kolejnych powieściach Przydrygi.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Literackim.



2 komentarze:

  1. Myślę, że dam jej szansę chociaż z książkami autorki różnie u mnie bywa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam dwie książki autorki i bardzo polubiłam jej styl. "Równonoc" z pewnością do nadrobienia.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje