04 września

Prawie jak w domu


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Mova, zapraszam dalej!     


      Lubicie się bać? Podczas czytania książek, oglądania filmów? Jak to jest z tymi powieściami grozy?

      Oprócz typowych horrorów w literaturze, z resztą nie tylko, bo w filmach czy serialach także, można spotkać dreszczowce. Historie wywołujące niepokój, dreszcz biegnący po kręgosłupie i niemożność pójścia do toalety w nocy. Człowiek wtedy nie odczuwa strachu przed tym, że jakiś potwór wyskoczy mu spod łóżka, a raczej przed potworami, którymi potrafią być ludzie. Czy każdemu można zaufać? Czy ktoś może okazać się mordercą mimo, że zna się go całe życie?

     Główna bohaterka Vera wraca do domu ze względu na swoją umierającą matkę. Musi stawić czoła traumie, a nie jest ona byle jaka. Jej ojciec był seryjnym mordercą, który został skazany i zamknięty w więzieniu trzynaście lat wcześniej, a w domu, do którego wraca Vera mordował swoje ofiary. Konkretnie robił to w piwnicy, a notatki z jego dziennika jakimś cudem lądują w rękach kobiety. Ta dostrzega już powoli rzeczy, które niekoniecznie mogłyby się wydarzyć i zastanawia się, czy to nie ten właśnie dom chce jej coś przekazać.

     Okładka tej książki jest wyjątkowo niepokojąca. To chyba każdy może przyznać, bo za różową, cukierkową grafiką kryje się okrutny seryjny morderca i to, że jest na niej też przedstawiony dom spływający krwią nadaje jej tylko jeszcze większego efektu czającego się w nim zła.

     I tak samo treść jest specyficzna, dziwna i mimo, że to zdecydowanie thriller, to lekko też autorka odbija w stronę horroru. W literaturze możemy spotkać wiele domów. Tych nawiedzonych, tych wzbudzających strach, ale także i tych, które kryją w sobie tajemnice. Bo mimo, że tutaj wiadomo, do jakich zbrodni dochodziło, to jednak wychodzi na jaw coraz więcej i więcej sekretów.

     Czy w ogóle można sobie poradzić z taką traumą? Czy wiele osób wróciłoby do takiego domu nawet do umierającej matki? Główna bohaterka wykazała się ogromną odwagą, chęcią zmierzenia się z tym wszystkim, a jednocześnie momentami miałam wrażenie jak by była na tyle głupiutka, jak te wszystkie dziewczyny w horrorach schodzące do ciemnej piwnicy widząc, że nie zadziała światło, a tam coś jest...

     Vera jest dziwna, a jej zachowanie wynika z tego co przeżyła i co ją czeka. Umierająca matka wcale nie pomaga i kryje się w tej książce niczym zjawa.

     Pozostawiająca niepokój, nieprzewidywalna opowieść o rodzinie, w której wszystko poszło nie tak, jak powinno. Czytanie po zachodzie słońca zdecydowanie tu nie powinno wchodzić w grę.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Mova.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje