24 września

Magia domowa, tom 2


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Prószyński i S-ka, zapraszam dalej!     


     Jesień to pora na książki cozy? Dla mnie to zawsze pora, gdzie z przyjemnością zasiadam pod kocem, z herbatą i książkami, które mogą być śmiało opasłymi tomiszczami porywającymi mnie w swój świat na długie godziny. I zdecydowanie kryminały cozy, czy fantastyka cozy, to opowieści, które goszczą u mnie bardzo często i wypatruję ich w zapowiedziach.

     Z seriami fantasy jest tak, że z reguły są ze sobą ściśle powiązane i trzeba czytać je w odpowiedniej kolejności. Tak samo jest z "Magią domową", gdzie drugi tom jest kontynuacją i koniecznie należy zapoznać się najpierw z pierwszą częścią aby rozumieć wszystko co tu się dzieje.

     A dzieje się bardzo dużo. Ponownie jako główny bohater pojawia się Fin, ale także inni bohaterowie, choć część zostaje odsunięta na dalszy plan. Ich przygodom nie ma końca, a wszystko dzieje się bardzo szybko. Fin postanowił zrobić porządek z własnym życiem, bo tak jak lubi go w kuchni, tak chciałby aby zapanował i w jego problemach. Nie jest to jednak takie proste, bo za pasem wojna, a do tej ojciec chłopaka postanowił do niego przybyć. Kuchmistrz zamarzył o odpoczynku poza murami zamku choć na chwilę, ale jego kosztem miałby szpiegować... 

     Tym razem już nie wpadamy w sam środek magicznych cudów, a raczej zahaczamy o problemy codzienne, które zdarzają się bohaterom. Relacje między bohaterami są tutaj na pierwszym planie, bo oprócz znanych już postaci ma się pojawić także ojciec Fina i ten jest z tego powodu przerażony.

    No i właśnie. W pewnym momencie można odnieść wrażenie, że początkowy zamysł na tę serię był zupełnie inny, ale spokojnie, magii tu co nie miara i pojawia się także Kot Kraken. Jego wielbiciele zapewne będą narzekać, że go zbyt mało, a inni, że to nic oryginalnego. Kota porozumiewającego się z czarownicami już mieliśmy w literaturze nie raz, a czy mieliśmy kota podpalacza? 

    Takimi smaczkami ta powieść kupuje czytelników i mnie także, bo jest jednocześnie lekka i przyjemna, ale z drugiej porusza trudne tematy. W tym miejscu trzeba także wspomnieć o tym, że nie każde są rozwiązywane, jak na przykład problem z alkoholem jednej z bohaterek, ale mam nadzieję, że w trzeciej części zostanie to bardziej poruszone.

    To idealna książka, a właściwie seria, na jesienne, długie wieczory. Należy sobie do niej sporządzić wywar z gorącej czekolady, pianek oraz umieścić ukochanego sierściucha na kolanach, a później wpaść w sidła i dać się porwać do kuchni, w której podchodzi się do jedzenia prawidłowo, bo jedzenie to życie.

     Po zakończonej lekturze oczywiście będzie każdy głodny, z czym trzeba się liczyć, i to nie tylko jedzenia, ale także tomu trzeciego...

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.



1 komentarz:

  1. Jesień to chyba faktycznie dobra pora na te książki, bo kiedy latem czytałam o pierwszym tomie, nie bardzo miałam na niego ochotę. A teraz mam, więc chyba zadziałało połączenie cozy+jesień :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje