17 września

Apogeum zła

 



     Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Filia, zapraszam dalej!     


     Zdarza się Wam zaczynać serię od losowego tomu i później nadrabiać pozostałe? To często może wynikać z wybierania danej pozycji po okładce, dlatego fajną opcją są jawne oznaczenia na przykład na grzbietach książek.

     Są takie serie polskich pisarzy i pisarek, które czytelnicy z chęcią czytają mimo, że tomów jest już całkiem sporo. Jedną z nich jest ta z Komisarzem Deryło. To już trzynasty tom, a tak naprawdę już od pierwszego słynie z brutalności, lejącej się krwi i wydarzeń, które głównym bohaterem mieszają niczym brudną szmatą po posadzce.

     Tym razem Deryło próbuje sobie poradzić z przeszłością i z faktem, że widzi zmarłych. Czyżby mu siadało na psychice? No bo jak to w ogóle możliwe? W tym samym czasie do rozwiązania ma śledztwo, w którym giną kolejni ludzie. Jednemu człowiekowi wybucha głowa podczas ucieczki przed policją, a wcześniej włamał się na cmentarz i masakrował zwłoki. Niestety, to nie jedyna brutalna i ponownie krwista zbrodnia. Niewiele czasu upływa i pojawia się kolejny trup, a właściwie dwa, bo para, której wydłubano oczy...

     Jak to w przypadku serii z Erykiem Deryło, jest brutalnie, krwiście, wręcz momentami obrzydliwie. Ale ta seria od początku tym właśnie się charakteryzowała na kształt powieści Chris'a Carter'a. Jest więc śledztwo, w którym bierze udział także partnerka komisarza i tutaj także czytelnik zostaje wciągnięty w tę dziwną relację, a której Deryło nie jest szczery z nikim, nawet chyba sam ze sobą również.

     Tytułowe apogeum zła faktycznie ma w tym przypadku miejsce i wręcz można zadać sobie pytanie, czy to już jest apogeum, które osiągnął Czornyj i już gorzej być nie może w życiu komisarza? Kto to wie, ale jest i tym razem okrutnie i zdecydowanie nie da się czytać czy słuchać audiobooka przy jedzeniu. To oczywiście zaleta, bo przecież tego czytelnicy od tej serii oczekują, prawda?

     Jak zwykle też treści nie ma bardzo dużo i może to lepiej, bo czyta się bardzo szybko, bez konieczności robienia przerwy na obiad. Ba, chyba i herbata mogłaby stanąć w gardle przy tak obrazowych opisach.

     Choć można martwić się, że to już będzie nudne, że to wciąż to samo i kolejny komisarz z demonami przeszłości, ale zdecydowanie po raz kolejny autor zaskakuje na każdym kroku. Mimo, że może śledztwo nie jest skomplikowane i można się wielu rzeczy domyślić, to według mnie w tych powieściach nie do końca chodzi o zagadkę, a właśnie o tę brutalność, o to, do czego zdolny jest człowiek. I do tego, że zło czai się na każdym kroku, nie można mieć pewności, że osoba siedząca obok w autobusie przed chwilą nie wydłubała komuś gałek ocznych, prawda?

     Czornyj i Deryło to duet, do którego wraca się nawet, gdy jeden z tomów jest słabszy, po prostu trzeba wiedzieć co się stało dalej mimo skomplikowanej czytelniczej relacji.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Filia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje