06 sierpnia

Przyczyna zgonu [PRZEDPREMIEROWO]


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Domu Wydawniczego Rebis, zapraszam dalej!     


     Macie takich autorów, po których książki sięgacie od lat niezmiennie? Ja tak i należy do nich między innymi Robin Cook ze swoimi thrillerami medycznymi. Oczywiście nie on jeden, bo także Dugoni, Coben, Link, Kava, a z polskich Mróz, Szczygielski czy Piotrowski. 

     Od polskiej strony zdominowana jest moja półka przez mężczyzn, a w zagranicznej części jest to już mieszanka choć nie ukrywam, że pierwszymi nazwiskami, jakie mi przychodzą na myśl przy pytaniu o ulubieńców są właśnie te męskie. A jeśli o gatunki chodzi, to zdecydowanie thriller i kryminał. 

     Ale tym razem to właśnie kolejny tom serii z Laurie i Jack'iem wpadł w moje ręce. Jest to już część czternasta, a od poprzedniej na szczęście nie musieliśmy zbyt długo czekać, bo już tradycyjnie mniej więcej rok.

     Seria samobójstw i wątpliwości patolog Laurie Montgomery co do faktycznej przyczyny zgonu poszczególnych osób. Kobieta wciąga w zagmatwaną sytuację starszego rezydenta i niestety, przez to zaczyna mu grozić niebezpieczeństwo. Ryan prowadzi swego rodzaju śledztwo, które doprowadza go do firmy pałającej się niekoniecznie uczciwymi praktykami. Laurie także staje się ich celem, bo wie, że samobójstwa zostały upozorowane...

     Z Cook'iem jest tak, że jak się czyta tom za tomem, to sprzyja temu uczucie, że już się to kiedyś czytało, że jest schematycznie, że autor lubi przesadzać. Natomiast, gdy raz na rok sięgnie się po nowy tom lub gdy ktoś w ogóle nie zna twórczości autora, to można wpaść i nie wyjść do końca powieści. Jest to jednocześnie wada i zaleta. Na plus to, że dostajemy zawsze to, co już dobrze znamy. Są to powieści wciągające, wypełnione medycznymi ciekawostkami. No ale, gdy dostrzega się schemat, to czytanie serii ciągiem nie jest wcale przyjemnością. Cook nie jest jedynym autorem, który wpadł w taki rytm, dla przykładu Charlotte Link robi dokładnie to samo choć jej powieści to z reguły są pojedyncze, zakończone historie, a nie serie.

    Wracając jednak do fabuły, to tym razem także spotykamy dobrze znanych bohaterów z poprzednich tomów, nadal są w formie i czuje się do nich tę samą sympatię. Jednak cały początek, a nawet niemal połowa książki skupiona jest nie na nich, a na Sullivanie, a także na tym, co dzieje się wokół niego i inspektoratu medycyny sądowej. Dopiero mniej więcej za połową, może nawet nieco dalej, wracam do Laurie i Jack'a i już zostajemy z nimi do samego końca. Czy to wada? Dla mnie tak, chciałabym jednak żeby przewijali się przez większość powieści, są przecież głównymi bohaterami serii.

     Niezmiennie natomiast mamy tutaj tempo akcji dość wartkie, nie ma czasu na choćby odrobinę nudy. Każdemu, kto zna twórczość autora będzie niezwykle komfortowo do niej wrócić, choć przecież są to dreszczowce pełną parą. Nie da się ukryć, że czuje się ten niepokój, tę dziwną atmosferę, a dla mnie także istotne są medyczne ciekawostki, które uwielbiam.

    A jako wisienka na torcie zakończenie zaskakujące, zostawiające nadzieję na kolejne tomy. Zagadka była specyficzna i mimo szablonowej fabuły, nie udało mi się wcześniej wymyślić w którą stronę to wszystko pójdzie!

     Recenzja powstała we współpracy z Domem Wydawniczym Rebis. Książka będzie miała swoją premierę 13 sierpnia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje