27 sierpnia

Mroczne dziedzictwo


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Jaguar, zapraszam dalej!     


     Czytacie serie na bieżąco, gdy są wydawane kolejne tomy, czy należycie raczej do osób, które czekają na komplet i dopiero wtedy pochłaniają całość? Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy i nawet jeśli odkryję jakąś serię gdy są na przykład wydane już trzy tomy, to przeczytam je wszystkie na raz i później już lecę na bieżąco.

     "Mroczne dziedzictwo" jest czwartym tomem serii Mroczne umysły, co jest też oznaczone na grzbiecie, jak w przypadku poprzednich części. Zabieg ten stosuje sporo wydawnictw i to genialny pomysł, ponieważ ile razy zaczyna się od środka lub w księgarni stoi przy półce i sprawdza w internecie czy to aby na pewno pierwsza część? No właśnie, a tutaj mamy jawnie rozpisaną kolejność, więc do pomyłki nie dojdzie. To istotne, ponieważ w przypadku tej serii nieznajomość poprzednich tomów może przysporzyć tylko niepotrzebnie dezorientacji. Są bowiem ze sobą ściśle powiązane i automatycznie w tym miejscu należy uprzedzić o spojlerach, bo mówić się o czwartej części nie da, nie zdradzając tego, co było w poprzednich.

     Minęło pięć lat od zniszczenia obozów rehabilitacyjnych. Nazwa nie brzmi groźnie, ale to tylko złudzenie, bo w tych miejscach były torturowane dzieci. Miało być lepiej, miało być stabilniej, ale coś poszło nie tak. Dlatego Zu, główna bohaterka tym razem jest postacią, która jednocześnie stała się narratorem i mimo zdziwienia, że akurat tak Bracken postanowiła poprowadzić "Mroczne dziedzictwo", czyta się wyśmienicie.

     Bo Zu jest teraz przedstawicielem Rządu Tymczasowego i w planach ma walkę o prawa Psi. Te wszystkie elementy, jak główna bohaterka, obozy rehabilitacyjne, Psi łączą historię w jedną całość i niestety, czytelnik podchodzący do serii dopiero od tego tomu nie będzie wiedział o co chodzi. Bo chyba każdy może przyznać, że z opisu zbyt wiele nie wynika, prawda?

   W książce, jak zwykle u Bracken, bardzo dużo się dzieje. Świat jest niestabilny, a nawet zawarte sojusze mogą doprowadzić do zguby. No bo niby skąd pewność, czy ktoś nie zdradzi w okolicznościach, w których za wszelką cenę próbuje przetrwać? Własna skóra będzie ważniejsza niż cudza, nawet jeśli próbujecie przejść przez wszystko razem.

     I właśnie ta historia jest przepełniona ponownie ucieczkami, ukrywaniem się, a jednocześnie buntem. Nie brakuje brutalności, zwrotów akcji, a całość czyta się bardzo szybko, bo zwyczajnie nie da się od niej oderwać. Bracken stworzyła uniwersum, które pokochało wielu czytelników, a jednocześnie wylało na nim wiele łez, było zszokowanych tym, jak można potraktować bohaterów, ale też tym, że kolejne tomy, a są to tomiszcza konkretne, są po prostu świetne.

     Jedna z lepszych serii w gatunku i choć wiele osób twierdzi, że wątek romantyczny został potraktowany przez autorkę po macoszemu, to umówmy się, nie o to w tych książkach chodzi, zdecydowanie. To nie romantasy, co Baracken udowodniła już wiele razy. 

     Mi został tom 1.5 do nadrobienia i zapewne zdarzy się to w najbliższych dniach, bo nie da się nie chcieć wrócić do tego, jakże dystopijnego świata. Seria ta jest po prostu pewniakiem.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Jaguar.



1 komentarz:

  1. Zazwyczaj zanim zabiorę się za tom pierwszy, cała seria jest już wydana i mogę ją przeczytać w całości.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje