06 sierpnia

Burzowa góra


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Czarna Owca, zapraszam dalej!     


      Lubicie szwedzkie kryminały? Ja się do nich przekonywałam przez lata. Nie leżał mi specyficzny, bardzo powolny rozwój akcji, ale z czasem do nich dojrzałam i teraz je po prostu uwielbiam. Czytam je pasjami, a także polecam dookoła, zwłaszcza na długie, deszczowe, jesienne wieczory.

     Jedną z autorek tego typu powieści jest Liza Marklund. Dziennikarka i pisarka. Na swoim koncie ma niemal dwadzieścia powieści, z czego dwie już zekranizowane. I tym razem uraczyła czytelników trylogią. "Burzowa góra" jest jej zwieńczeniem, a czytać należy w odpowiedniej kolejności, gdyż akcja jest prowadzona w taki sposób, że mogłaby to być równie dobrze jedna, opasła powieść.

     W tej części ponownie spotykamy się z szefem policji Wikingiem Strombergiem. Jak na porządny kryminał przystało jest trup, wyłowiony z bagna, gdzie podejrzenie pada na to, że może to być zaginiona jakiś czas temu kobieta. Po czasie jednak okazuje się, że to mężczyzna. Nie utonął on jednak, a został specjalnie umieszony na dnie zbiornika z kołkiem wbitym w serce.

     Zagadka kryminalna do rozwiązania jest nie lada wyzwaniem dla naszego głównego bohatera. Jest też powiązana z jego prywatnym życiem. W jaki sposób? To już można odkryć tylko zagłębiając się w lekturę.

     Marklund kolejny raz oddała w ręce czytelników świetnie napisaną książkę. Mamy trupa, śledztwo, a także, jak na szwedzki kryminał przystało, zaglądamy także w prywatne sprawy osób ściśle związanych z fabułą. Wiking może być niezłym zaskoczeniem dla czytelników, bo to dość specyficzna postać, a tutaj, na zakończenie okazuje się jeszcze, że wcale nie jest to ktoś, za kogo miało się go przez pierwsze dwa tomy.

     Zakończenie zaplanowane w najmniejszych szczegółach i bardzo mnie to cieszy, ponieważ zawsze przy podanej z góry informacji o tym, że będzie to trylogia pojawia się pewien niepokój, że będzie to pisane zbyt szybko, by dogonić deadline. Natomiast tutaj po mistrzowsku Marklund zamknęła temat. Nie ma żadnych niedomówień.

     Podsumowując, Liza Marklund kolejny raz sprawiła, że szwedzkie kryminały stały mi się jeszcze bliższe i z przyjemnością będę je dalej polecać!

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje