Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa SQN, zapraszam dalej!
Zwracacie uwagę na tytuł książki? Ja uwielbiam odkrywać w treści czy faktycznie jest powiązany, czy ma jakieś znaczenie, czy jednak jest wymyślony bez sensu.
"Robaki w ścianie" to niezwykle interesująca pozycja i to z wielu powodów. Po pierwsze jest to debiut. A te warto sprawdzać, bo można trafić na perełki. Po drugie premierę miała w marcu, a raptem trzy miesiące później na rynku pojawił się drugi tom tej serii. I po trzecie, to kryminał, którego akcja toczy się w latach dziewięćdziesiątych. A na dokładkę, to polska autorka, osoba z ciekawym wykształceniem, które przypuszczalnie mogło mieć ogromny wpływ na fabułę.
Bydgoszcz, las, morderstwo. Jak na typowy kryminał przystało, zaczynamy od tego, że młoda kobieta znajduje ciało. Sprawie przygląda się komisarz, dla którego ślady są wręcz oczywiste, idzie po nich niczym po kolejnych schodach ku odkryciu prawdy, ale dociera jedynie do kolejnych okaleczonych zwłok. A więc to seryjniak. Ofiary są podpisywane, motyw wygląda na zwyrodnialca nienawidzącego homoseksualistów, ale czy mogłoby być aż tak łatwo?
Wątek kryminalny nie jest jedynym, ponieważ pojawia się kolejna postać, bohaterka będąca pacjentką szpitala psychiatrycznego. Po co ona w ogóle została umieszczona w fabule?
Seryjny morderca wyjątkowo brutalny, niekoniecznie planujący, chaotyczny, ale tak spragniony kolejnych ofiar, że zaczyna być wręcz nieswojo. Dlaczego zabija? Co ma wspólnego z pacjentką szpitala psychiatrycznego? Komisarz Bondys ma do rozgryzienia bardzo dziwną sprawę i nie ma czasu do stracenia przy tak szybko rosnącym stosie trupów.
Powieści kryminalne często mają to do siebie, że jest trup, jest śledztwo, a czasami i wątek obyczajowy. Główne postacie mają być czytelnikowi bliższe, mają mieć problemy chociażby z alkoholem lub mają być twardymi kobietami na stanowisku, na którym nie są doceniane i mają coś udowodnić. Białys jednak udowadnia, że niekoniecznie o to chodzi i choć główny bohater także ma swoje demony, w tym przypadku zgrabnie ubrane w robaki, to jednak jest inny niż w dotychczas znanych książkach.
W tym miejscu należałoby spojrzeć na tytuł. "Robaki w ścianie" ma znaczenie dosłowne, ale i jest przenośnią, a co najważniejsze, jest zdecydowanie sensem tej powieści. Lata dziewięćdziesiąte, boazeria, obrzydlistwo, którego wszyscy się w pewnym momencie zaczęli pozbywać, a za nim kryło się... no właśnie, robactwo. Jednak, każdy ma swoje robaki, które w końcu chcą wyjść na światło dzienne lub, co gorsza, pod osłoną nocy nagle zacząć pełzać nad głową.
Autorka zgrabnie poprowadziła fabułę i robi z mózgu czytelnika papkę. Jest dziwnie, niepokojąco, a przy tym trudno nadążyć za tempem akcji. Czyżby nowe nazwisko na polskim rynku kryminalnym miało zawojować półki księgarń serią ze świetnym komisarzem Bondysem?
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem SQN.
Już widzę, że to książka zupełnie nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuń