Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Wielka Litera! Zapraszam dalej!
Jak często zdarza się Wam zaczynać serię od losowego tomu? I jak to wpływa na odbiór danej serii?
U mnie często tak jest, bo gdy trafi się coś ciekawego, co wybieram ze względu na np. okładkę, to się nie zastanawiam nad tym czy to seria. Ot, ryzykuję czy mi się dana książka spodoba. Czasami to właśnie któryś już tom serii. I tak było z „Lucy i morze”, po którą sięgnęłam nie patrząc na to czy to seria. Czy się opłaciło?
Bo „Lucy i morze” to czwarty tom serii. Aczkolwiek uważam, że można czytać w zupełnie odwrotnej kolejności, bo w tej części mam dokładnie nakreślone relacje Lucy, głównej bohaterki z jej byl mężem i wpadamy w pandemię. Przyszło jej przez to zamieszkać właśnie z byl mężem pod jednym dachem ponownie, a że utrzymywali dobre stosunki, to teoretycznie nie powinno być kłopotu.
Ale jak wiemy wszyscy warunki pandemiczne potrafiły rozbić niejeden związek i zniszczyć przyjaźnie. Do tego sąsiedzi, którzy są wrogo nastawieni i wszystko to co znamy czyli szycie swoich maseczek, strach, izolacja i jedna wielka niewiadoma.
To bardzo przyjemna lektura, podtrzymująca na duchu i zdecydowanie inaczej odbierana niż jak by była czytana w trakcie lockdownu. Po takim czasie podchodzi się do tego inaczej, a jednak też często pojawiała mi się w głowie myśl „no tak, tak było”.
Całe mnóstwo emocji, a przy tym ciężko się od niej oderwać, bo otula niczym ciepły, polarowy koc.
No i bohaterowie. Sympatyczni, niczym przyjaciele od lat. Jak by się ich znało i lubiło od bardzo dawna.
To wszystko sprawiło, że od razu zapragnęłam przeczytać pozostałe tomy tej serii i jestem przekonana, że wydarzy się to w niedalekiej przyszłości.
Czy polecam? Owszem, jako taką cosy opowieść, na gorsze dni i taką po prostu zwyczajną, a jednocześnie niezwykłą. Dla relaksu, dla odprężenia, z herbatą w ręku :)
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Wielka Litera.
Bardzo rzadko sięgam po któryś z kolei tom, nie znając poprzednich. Interesująca książka. Nie spodziewałabym się, żeby książka o lockdownie była taka otulająca, chętnie sprawdzę.
OdpowiedzUsuń