Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Dragon, zapraszam dalej!
Lubicie czytać komedie kryminalne? Iwona Banach potrafi takie tworzyć, co pokazuje kolejnymi tomami serii. Dlatego ja sięgam po jej powieści z ogromną przyjemnością, ale także z niepewnością, czy i tym razem będę miała okazję się uśmiać, ale też rozwiązać zagadkę kryminalną.
"Białe święta, zimny trup" to już piąty tom serii, ale według mnie można śmiało czytać w losowej kolejności. Każda z części jest połączona z poprzednimi, ale także jest oddzielną historią.
Tym razem zanosi się na świąteczną katastrofę. Wyobraźcie sobie choinkę, która może się okazać zabójcza. Cała metalowa, z ostrymi elementami, z gwoździami! No więc reszta rodziny postanawia nie ryzykować i wybyć w inne miejsce zostawiając Emilię z jej nowym hobby. Tylko, że wpadają z deszczu pod rynnę, bo zmiana lokalizacji nie zapewnia spokoju. W domu, w którym ma być cicho i spokojnie zostają znalezione zwłoki. Żeby tego było mało i żeby było jeszcze dziwniej i straszniej, to w okolicy podobno pojawił się wilkołak...
Banach zdecydowanie potrafi z historii kryminalnej zrobić kuriozalną komedię kryminalną i to z takim poczuciem humoru, że mimo, że kręci się głową od nadmiaru dziwnych elementów, to i tak chce się poznać rozwiązanie.
Czy to wszystko mogło się wydarzyć w innym terminie, niekoniecznie w święta? Oczywiście, ale czy widzieliście kiedyś metalową choinkę pełną gwoździ i ostrzy pił? Można się na nią łatwo nadziać, albo wepchać na nią kogoś w przypływie furii. No i morderstwo gotowe!
Jak zwykle też autorka umieściła zwierzaka czym mnie kupiła. Jamnik, który musiał w tym wszystkim uczestniczyć i przynajmniej nie wyzywał jak papuga!
Jestem pełna podziwu dla Iwony Banach i jej wyobraźni, bo to, co wymyśla jest niesamowite. Choć momentami mogłoby się wydawać, że zabrnęło to za daleko, to przecież o to chodzi w komedii, prawda?
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Dragon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz