Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Kobiece, zapraszam dalej!
Jak szybko sięgacie po powieści stricte świąteczne? Ja od razu, jak tylko zaczynają napływać do mnie przesyłki w okolicach listopada. Może niekoniecznie są to zawsze świąteczne książki, ale też po prostu zimowe, przepełnione śniegiem, mrozem i, jak w tym przypadku, kryminałem.
Pociąg, osiemnaścioro pasażerów i... morderca. Wśród pasażerów bardzo zróżnicowani ludzie, od byłej pani detektyw, po młodych ludzi chcących wziąć udział w teleturnieju, w którym główną nagrodą jest stypendium na studia, po miłą panią z kotem. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że pociąg się wykoleja, a w jednym z przedziałów zostaje znalezione ciało. Kto próbuje rozwiązać zagadkę? Oczywiście była detektyw... A czy się jej to uda?
Podczas prowadzenia śledztwa okazuje się, że pasażerowie mają tajemnice i w zasadzie każdy wydaje się być podejrzany. W takich przypadkach ja zawsze biorę także pod uwagę osobę próbującą rozwiązać zagadkę. Bo przecież to, że była śledczym nie znaczy, że nie zabiła, prawda?
To kryminał w stylu Christie. Kluczenie między podejrzanymi, odkrywanie krok po kroku dowodów i zaskakujące fakty na temat ludzi. Spojrzeć teraz na kogoś w pociągu, kto siedzi naprzeciwko i nie zastanawiać się co w jego życiu mogłoby się dziać? Nie po lekturze tej książki.
I to wszystko oplecione w zimowy krajobraz, biały puch, a wyobraźnia podpowiada, że i na nim plamy krwi.
To nie jest opasła książka, tylko wręcz krótka powieść na jedno podejście, przy której nie da się nudzić, ale za to wprawne oko może próbować odgadnąć kto jest mordercą. Gratka dla kryminalnych smakoszy!
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kobiece.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz