Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Prószyński i S-ka, zapraszam dalej!
O "Bezgłosie", czyli kryminale spod pióra autorki słynnej serii kryminalnej z Lipowem w roli głównej chciałam opowiedzieć już dłuższą chwilę temu, a jednak okazało się, że to jest taki horror, przy którym faktycznie się można wystraszyć, więc musiałam sobie dawkować. No ale, nie samym strachem podczas takiej lektury czytelnik żyje, więc czy było warto i czy Puzyńska potrafi w inne gatunki, czy tylko w kryminał?
Poznajemy główną bohaterkę Julię i od razu z kopyta dostajemy informację, że jest ona morderczynią. Postanawia zaszyć się w maleńkiej miejscowości z nadzieją na to, że nikt nie będzie wiedział co zrobiła. Nie jest jednak tak łatwo, już pierwsza noc przyprawia o dreszcze, a do tego okazuje się, że z tego miasteczka uciec się nie da.
Mamy też wątek kryminalny, bo Julia znajduje trupa. I wszystko potoczyłoby się standardowo, poprzez śledztwo, do znalezienia winnego, ale wszelkie ślady po nieboszczce znikają. Chyba, że jej nigdy nie było, a to było tylko urojenie?
Jak to w takich miejscowościach, małych społecznościach, wielu mieszkańców ma na swoim koncie tajemnice, nawet bardzo mroczne, ale w końcu komuś trzeba zaufać by spróbować uciec, prawda?
Choć spodziewałam się czegoś nieco innego, ocierającego się o fantastykę, to jednak faktycznie mamy tu mieszankę horroru, thrillera i kryminału. Śmiem twierdzić, że to najlepsze wcielenie Puzyńskiej, a nastraszyć to potrafi do tego stopnia, że można patrzeć na człowieka i zastanawiać się co ma na sumieniu. Poza tym, wstawanie w nocy do łazienki też powoduje dreszcz, zwłaszcza jak coś mignie za oknem. A gdyby tak obudzić się w nowej rzeczywistości? Strach zasypiać!
Co ciekawe, Julia wcale nie jest bohaterką naiwną, ani w drugą stronę, jakąś twardzielką. Autorce udało się tę postać wyśrodkować i sprawić, że jest dziwna, a trzeba pamiętać, że to morderczyni.
Niesamowicie wciągająca książka, a przy tym napawająca niepokojem i strachem, co wcale łatwe nie jest. Horrory potrafią być śmieszne, nudne, a czasami wręcz irytująco głupie, a tutaj mamy kolejną perełkę na polskim rynku wydawniczym. I premierę ma właśnie dziś!
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Prószyński i S-ka.
Nabrałam ogromnej ochoty na przeczytanie tej książki.
OdpowiedzUsuń