Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Insignis, zapraszam dalej!
Jakie macie podejście do tytułów w obcym języku, które nie są tłumaczone na polski? Przeszkadza Wam to, czy jednak ma swój urok? Jedni narzekają, że to problematyczne przy zakupach w księgarni, bo można przez przypadek złapać wersję w obcym języku, ale z drugiej strony czasami te tłumaczenia są nietrafione i wręcz zagraniczne lepiej oddają to, o czym jest dana książka. Dla mnie to nie ma większego znaczenia, nie przywiązuję do tego wagi.
"Whistleblower" jest zapowiedzią od Wydawnictwa Insignis, którą miałam okazję przeczytać już o wiele wcześniej, bo premiera zaplanowana jest za nieco ponad miesiąc. Jak głosi informacja na okładce jest hitem wattpada. Do tego typu historii podchodzę bardzo ostrożnie, bo mam wrażenie, że od jakiegoś czasu wydawnictwa potrafią łapać cokolwiek, co się akurat "klika" na tej platformie wiedząc, że będzie się sprzedawać, a nie jest nawet odrobinę godne wydania. To przerażające, a jednocześnie tak intrygujące, że sprawdzam takie książki dla samego sprawdzenia, czy tym razem ktoś zrobił porządną korektę i czy książka jest godna uwagi, czy jest kolejnym... szajsem krótko mówiąc mającym tylko zarobić, a nie być czymś wartym uwagi.
Ale do celu, bo dziś o jednej z książek, które wyglądają na pierwszy rzut oka na niesamowicie ciekawą. Poznajemy główną bohaterkę Laurel. Jest ona studentką dziennikarstwa, a przy tym dość cichą osóbką, niezabiegającą o niczyją uwagę na siłę. Nie lubi też stawiać się w centrum uwagi, a na chwilę obecną cieszy się z pisanych artykułów do studenckiej gazetki. Wpada jej jednak temat ważny i trudny, bo na temat trenera futbolu. Okazuje się, że pewne kłamstwa i nadużycia były zamiatane pod dywan. Robi się niewesoło, wpadają takie tematy jak gwałt oraz przemoc zarówno fizyczna jak i psychiczna. A w tym wszystkim pojawia się obok głównej bohaterki chłopak, Bodie, dla którego to wszystko nie jest proste, bo trener jest dla niego jak ojciec. Co z tego wyjdzie?
Jak na książkę YA jest to bardzo dojrzała i trudna opowieść. Zahacza o tematy, których absolutnie się w niej nie spodziewałam i zdziwiłam się, że może być w taki sposób napisana. To zupełnie inna opowieść niż te typowe młodzieżowe romanse i w końcu ktoś postawił na relację mającą sens i taką, która mogłaby się zdarzyć w rzeczywistości, a nie wyimaginowaną, przez którą później są źle postrzegane normalne związki.
Co podobało mi się jeszcze, to to, że Laurel jest ciekawą bohaterką. Nie jest naiwna, a przy tym ma w sobie ogrom siły by stawić się tak ważnej osobie, jaką jest trener, ulubieniec uczelni. Przynajmniej raz na jakiś czas w YA zdarzy się młoda kobieta, za którą się nie wrzeszczy, że jest durna.
Muszę przyznać, że jest to książka, którą faktycznie warto polecać i to nie tylko młodzieży, ale także dorosłym. Ważne tematy, bohaterowie z krwi i kości, a przy tym napisana przystępnym językiem. Nic tylko pokazywać jako przykład porządnej, świetnie napisanej YA.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Insignis.
Kupię siostrzenicy, a i sama też przeczytam.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, skoro historia nie jest kompletnie oderwana od ziemi. Ja na żadne hasła typu hit, książka wszechczasów itp. nie zwracam uwagi, bo według mnie nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością. Być może niektóre książki faktycznie na nie zasługują, ale nie dlatego dostały taki stempelek. A co do tytułów po angielsku - ja akurat należę do tych, który to bardzo denerwuje. Czekam kiedy skończy się ta moda, zupełnie dla mnie niezrozumiała. Przecież tytuł oryginału zawsze podany jest na wstępie. A skoro czytam po polsku, to tytuł też chciałabym zrozumieć. Nie każdy zna angielski, nie każdy sobie z translatorem dobrze tytuł przetłumaczy. Wtedy to dopiero sens jest gubiony. Tłumacze zawodowi mają jednak wiedzę, umiejętności i doświadczenie, więc ja im ufam, że tytuł też dobrze tłumaczą.
OdpowiedzUsuń