10 lipca

Folwark zwierzęcy


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Domu wydawniczego Rebis, zapraszam dalej!     


     Dom wydawniczy Rebis serwuje nam od jakiegoś czasu w ramach serii Wehikuł Czasu całe mnóstwo świetnych książek z klasyki sci-fi. Szczerze się przyznaję, że większości wcześniej nie czytałam i nie znałam, ale teraz pochłaniam każdą kolejną, która jest wydawana i nie mogę się nadziwić, że dopiero teraz je czytam.

     Oczywiście, pojawia się przy każdej dreszczyk emocji, czy ta konkretna przypadnie mi do gustu, bo przede wszystkim objętościowo nie są powalające, a ja zdecydowanie wolę takie sci-fi, które ma bardzo dużo tekstu, ale są to książki treściwe, z pewnym przesłaniem i niezwykle aktualne. To, że wcale się nie zestarzały jest wręcz niepokojące. 

     Kolejną z tej serii książką, jaką przeczytałam jest "Folwark zwierzęcy". Mamy tutaj tytułowy folwark zarządzany przez świnię widoczną na okładce. Ta grafika jest bardzo wymowna, bo to o świnie chodzi. Rządzą one one twardo, a wręcz nieco terroryzują zwierzęta również z pomocą psów. W czasach kiedy ta historia powstała dotyczyło to Sowietów i miało być bajką, ale trzeba przyznać, że w tekście można się doszukać zarówno satyrycznych elementów, jak i nieco przerażających. Te drugie wynikają z tego, że ta książka jest bardzo, ale to bardzo aktualna. Świnie postanowiły ustawić folwark tak, żeby był zamknięty, a w nich doszukiwano się takich osób jak chociażby Stalin, ale również uprawiały handel. I nie były to ani trochę interesy z przyjaźni, bo pieniądze robiły z wrogami.

     To jedna z takich książek, do których ludzie często wracają i myślę, że strzałem w dziesiątkę było nowe przetłumaczenie jej i wydanie w genialnej oprawie, która wyraża naprawdę cały ogrom tego, co można znaleźć w środku. Mamy świnie biznesmenów, polityków, żądne po prostu kasy. 

    Gdyby ktoś mi powiedział, że ta opowieść ma ponad pięćdziesiąt lat, to prawdopodobnie bym się bardzo poważnie zastanowiła nad tym czy nie ma racji. Jest niepokojąco aktualna i dająca do myślenia.

     Nie spodziewałam się, że będzie tak świetnie napisana, mimo że językiem prostym, niebędącym upiększonym dziwnymi słowami.

     Jak dla mnie te niecałe sto pięćdziesiąt stron to istny majstersztyk. Będzie jedną z moich ulubionych książek. 

     Recenzja powstała we współpracy z Domem Wydawniczym Rebis.




2 komentarze:

  1. Wydaje mi się, że wiedziałam o niej od zawsze, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby ją przeczytać. Muszę to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje