Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Muza, zapraszam dalej!
"Zbrodnie odczytane z kości" to książka, która zaintryguje już samym tytułem fanów seriali takich jak "Kości". Kolejnym elementem, który przemawia za rym, żeby sprawdzić co to w ogóle za książka jest fakt, że napisana została przez polską autorkę. O czym więc jest ta opowieść?
Dla takich osób jak ja, czyli uwielbiających czytać kryminały nie tylko dla samego śledztwa, ale dla ciekawostek typu określenie czasu śmierci na podstawie ilości robali w ciele, to wielka gratka. To była moja pierwsza myśl i nie zastanawiałam się dłużej, nie czytałam opisu, tylko postanowiłam, że to trzeba sprawdzić i przeczytać czym prędzej.
W środku można znaleźć dużo ciekawostek, choć nastawiałam się na to, że dowiem się czegoś nowego, a okazało się, że sporo rzeczy już wiem. Oczywiście, nie posiadam takiej wiedzy jak autorka, która wykonuje zawód antropologa i naprawdę czuć, że wiedzę ma ogromną, ale jednak myślałam, że znajdzie się więcej nowinek, zaskakujących rzeczy.
Przede wszystkim, to taka książka, która przemówi do osób fascynujących się antropologią sądową, a nie dla tylko zainteresowanych. Jest bardzo dużo momentów, w których wręcz zaczyna się czytelnik nudzić, mając wrażenie jak by czytał podręcznik. A propos podręczników, to nie rozumiem dlaczego nie ma zdjęć, schematów, rysunków. Byłoby o wiele ciekawiej zobaczyć coś, czego na co dzień jako laicy nie możemy nigdzie obejrzeć.
I w sumie z mojej fascynacji tą pozycją zostało tyle co nic. Bo choć przeczytałam z zaciekawieniem, to przez większość treści czekałam na coś zaskakującego, przy czym wybałuszę oczy i będę w szoku, że coś takiego w ogóle da się sprawdzić. Jak z tymi robakami w ciele denata, po których da się bardzo dokładnie określić czas zgonu. A teraz rzucę paskudnym stwierdzeniem, że z kryminalnych powieści często można dowiedzieć się więcej, a miała to być przecież wciągająca książka pełna fascynujących elementów.
Podsumowując, to nie jest to czego się spodziewałam, a z całości najbardziej podoba mi się... okładka.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Muza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz