Ewa Przydryga wskoczyła u mnie na listę ulubionych polskich pisarzy w momencie kiedy miałam styczność z jej twórczością po raz pierwszy, czyli od momentu przeczytania książki "Bliżej niż myślisz". Wtedy przypadł mi do gustu styl autorki, pomysł i jego realizacja. Czy nadal trzyma poziom?
W międzyczasie czytałam jeszcze dwie książki Przydrygi, które również mi się podobały, a teraz przyszedł czas na widoczny na zdjęciu "Mursz".
Więc o czym tym razem opowiada nam autorka?
Las na okładce ma ogromne znaczenie w fabule, a tytułowy mursz to nic innego, jak jego część. A wiadomo, że las może być przerażający, ciemny, wręcz płatający figle wyobraźni. Do tego dochodzi leśniczówka, której historia zamyka się nie tylko wśród żywych, ale także tych, którym nie udało się ujść z życiem. To tam nasza tytułowa bohaterka trafia w momencie kiedy otrzymuje od przyjaciółki zapowiedź samobójstwa. Czy w Kaszubskim lesie straszy? Czy są tam duchy?
Przydryga pokazała już kilkakrotnie, że potrafi napisać dobry thriller i tym razem także tak jest. Pewnie wiele osób czytając opis i znając "Topieliska" zacznie się zastanawiać czy "Mursz" nie jest drugim tomem, ale nie jest, spokojnie. To główna bohaterka ponownie w nim występuje, ale nie trzeba znać "Topielisk" aby czytać tę książkę. Nie są ze sobą ściśle powiązane. Natomiast, poza odczuciem grozy, autorka zahacza tutaj również o różnego rodzaju traumy, o ogromną potrzebą stanięcia na nogi po paskudnych wydarzeniach, o chęć po prostu zaczęcia życia na nowo. Wplata to wszystko w życie Poli, głównej bohaterki i mam wrażenie, że chciała przekazać w ten sposób ogromną bombę emocjonalną nie tylko w postaci napięcia, strachu, niepokoju, ale także współczucia kobiecie, która musi zacząć wszystko od nowa, a ponownie zaczynają się pojawiać problemy jak te z przyjaciółką i jej próbą samobójczą.
Tytułowy mursz nie tylko dotyczy lasu, ale także innych aspektów. Autorka sprawiła, że jest wieloznaczny i to powoduje, że mi, jako czytelnikowi, wręcz oczy się błyszczą z zachwytu, ponieważ uwielbiam gdy tytuł nie jest tylko pustymi słowami, a ma coś przekazać i co więcej, odkrywa przede mną kolejne tajemnice z nim związane.
Czy zatem warto sięgnąć po najnowszą książkę Przydrygi? Tak! Autorka pisze świetnie i jej styl jest genialny. Całość jest mroczna, ciężka, niepokojąca i to największe zalety tej powieści. Polecam samemu się przekonać!
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Muza.
Bardzo lubię książki tej autorki tę również przeczytam.
OdpowiedzUsuń