Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką o Wydawnictwa Mova! Zapraszam dalej!
"Zło w Cmentarnej Górze" jak pewnie sami przyznacie, przyciąga wzrok, bo okładka jest niesamowicie klimatyczna. Jak zobaczyłam ją pierwszy raz w zapowiedziach wydawnictwa, to już wiedziałam, że muszę ją przeczytać żeby sprawdzić cóż może się kryć w niej złego!
O czym zatem jest ta książka? Cmentarna Góra, która została częścią tytułu powieści to zapyziała wieś, zapomniana, gdzieś pośród lasów. To takie miejsce, gdzie nie chcielibyście spędzić nocy na opowiadaniach sobie o dziwnych przypadkach przy ognisku. Dlaczego? W tej wsi dzieją się właśnie takie niepokojące rzeczy. Zniknięcia, samobójstwa, kult, którego strach się bać. No i właśnie, tuż przed Bożym Narodzeniem znika jeden z mieszkańców. Przypadek? A może seria samobójstw to jednak seryjny morderca, który może się pochwalić popełnieniem zbrodni doskonałej? A może faktycznie to zło i w tejże wsi dopada ludzi?
Główny bohater, Nikifor ma za zadanie znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania, a zmierzyć się trzeba z tajemnicami, sekretami, konfliktami wśród mieszkańców i złem, które nocą pokazuje pazury. Czy uda mu się udowodnić, że zbrodnia doskonała nie istnieje i ktoś wpadnie w końcu w jego sidła? A może sam padnie ofiarą?
Nie można odmówić autorowi stworzenia klimatu strachu, niepokoju, a to debiut, który według mnie jest świetny. W samym środku akcji czytelnik boi się o to, co się stanie z głównym bohaterem, ale są momenty, gdzie wszystko zwalnia i to zbyt mocno. Mam wrażenie, że tylko po to aby było więcej znaków, aby osiągnąć jakieś określone minimum stron? Niepotrzebnie!
Bohaterowie są wykreowani świetnie. Od głównego, którego ciężko nie lubić, po każdego innego, który pełni w fabule jakąś rolę i żaden nie jest przypadkowy. To na plus.
Ale, czy na pewno była potrzeba wplatania słowiańskich kultów, wierzeń w tekst? Według mnie nie i gdyby ich nie było, to by nie zrobiło to różnicy, ale to, że są powoduje, że robi się jeszcze dziwniej. Należałoby podejść do wszystkiego racjonalnie i szukać mordercy? A co jeśli seria samobójstw to tylko i aż tyle, a za zniknięciami stoi jakiś demon?
Jak na debiut, ta książka jest naprawdę świetna i nie można się zbytnio do niczego przyczepić. Chęciński to nazwisko, którego będę wypatrywać w kolejnych zapowiedziach i chętnie sięgnę po kolejne książki, bo jeśli zakładać, że będzie tylko lepiej, to mamy na tapecie autora, który stworzy dla nas thrillery do połknięcia w jedną noc! Nieprzespaną ze strachu, z niepokoju, ale też z ciekawości co znajduje się na końcu.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Mova.
Lubię sięgać po dobre debiuty. Ta historia mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuń