Hej, hej! Dzisiaj opowiem Wam o książce, która na pewno zwróci Waszą uwagę na półce w każdej księgarni!
"Neon" czyli o mordercy, który pragnie blasku świateł. A tak po prawdzie, to któryś tego podświadomie nie chce? Większość z nich wpada w ręce śledczych właśnie przez to, że mają potrzebę się pochwalić swoim dziełem, podpisują się, prowokują policjantów. To czym się wyróżnia ten konkretny? Czyżby jego ego było wyjątkowo wybujałe?
Neon to zabójca seryjny i pech chce, że postanawia zabić akurat żonę jednego z inspektorów. Ten nie ma zamiaru pozostawić tego bez zemsty, a to nie jest najlepszy doradca. Mamy zatem początek kryminału. Ale tym razem to nie wszystko. Oprócz tego, poznajemy jeszcze jedną bohaterkę, Iris, która miała pomóc się zabić naszemu inspektorowi, bo ten, choć nie potrafił żyć bez żony, to też nie potrafi popełnić samobójstwa. Jednak chęć zemsty i to, że trafia na ślad Neona powoduje, że proponuje swojej niedoszłej zabójczyni inny układ... pomoc w złapaniu seryjnego zabójcy. Wszystko zaczyna się komplikować, a paskudna zabawa z mordercą coraz dziwniejsza. Czy uda się Jacksonowi ją rozwiązać? I co właściwie dalej z jego życiem?
No dobra, powiem od razu z grubej rury, że nareszcie przyszło mi przeczytać kryminał, w którym nie poznałam bohaterów jako dwóch partnerów, policjantów czy agentów FBI. Tym razem śledczy współpracuje z najemniczką, która miała mu pomóc pożegnać się z tymświatem, a jak wiadomo, taka osoba nie będzie działała tak do końca zgodnie z prawem. Czyżby to miało być wybawienie dla ściśniętej wyrzutami sumienia duszy? Kto wie. A może, ponieważ to najbliższa mu osoba została zabita, to sam pozbędzie się wszelkich zahamowań? Tego Wam nie powiem! Musicie przeczytać!
Druga sprawa, dla mnie dość specyficzna to to, że absolutnie nie podoba mi się okładka! Czy robię kanapkę zalet i wad tej książki? Tak. Choć przyciąga wzrok i faktycznie ma wiele wspólnego z treścią, bo zabójca swoje ofiary prezentuje jako dzieła artystyczne i do tego używa tytułowych neonów i dlatego też jest nazywany Neonem, to jednak czegoś mi w niej brakuje. No ale treść, a okładka to dość często zupełnie dwa różne światy.
Jeśli chodzi o fabułę, to trzyma w napięciu niczym najlepszy thriller, a jednocześnie naciska na czułe punkty czytelnika, bo bohaterów darzy się sympatią od pierwszej styczności z nimi, a brnąc dalej i dalej, zabójcą się coraz bardziej gardzi. Czas zatem się zastanowić, co my byśmy zrobili, gdyby udało nam się złapać tego, który zabił nam żonę czy męża... samosąd czy oddanie w ręce sądu i wymierzenie sprawiedliwości?
Świetna książka, którą polubią fani dobrze napisanych powieści kryminalnych i dreszczowców. A także dobry pomysł na polecenie komuś, kto dopiero tę przygodę chce zacząć, bo wciąga, pochłania i czyta się... do rana!
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.
Mogłaby się skusić na lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuń