Book Morning! Dziś o jednej z premier wrześniowych Wydawnictwa Editio Red!
"Miłość w zamkniętej kopercie" to jedna z tych książek, które zaczynają powoli czytelników wprowadzać w klimat świąteczny. Dlaczego? A no, bardzo ważną osobą w tym przypadku jest Święty Mikołaj!
Główną rolę odgrywa w tej książce Bridie. Dziewczynka przeszła w życiu wiele, bo straciła mamę i została jedynie z tatą. W tym wszystkim macał swoje palce Święty Mikołaj, którego postanowiła poprosić cztery lata wcześniej o to, by mama wyzdrowiała, co się niestety nie stało. Birdie liczyła na cud, a on nie nadszedł, ale postanowiła dać drugą szansę Świętemu. W końcu wszyscy na nią zasługują, prawda? W ten sposób list, który napisała trafił do Sadie, redaktorki, która prowadzi kolumnę właśnie z życzeniami świątecznymi tylko, że ten przyszedł w czerwcu. Birdie chciała dać Mikołajowi czas na ogarnięcie jej próśb. Sadie postanowiła postarać się spełnić choć kilka życzeń z listu, bo okazał się cudowny, wzruszający i pełen nadziei. Tym sposobem dostała kolejny list i później jeszcze następny. Wszystko to doprowadziło do tego, że zapragnęła poznać osóbkę, która te listy wysyła. W ten sposób poznała Sebastiana, ojca dziewczynki. Zwaliło ją z nóg, bo facet był przystojny jak diabli. Pojawił się jeden mały szkopuł. Sadie pojawiła się incognito i nie zamierzała przestać spełniać życzeń dziewczynki. Kłamstwa jednak mają krótkie nogi i czy da się później coś na nich zbudować?
Po tych dwóch autorkach i to jeszcze w duecie z reguły można się spodziewać raczej romansu lub erotyku, a tym razem postawiły na cudowną, wzruszającą, carującą historię! Oczywiście, jak to one, również pojawia się do rozwiązania problem i sytuacja niezwykle życiowa, czyli kłamstwo, oszustwo i próba uratowania szczęśliwego zakończenia. Tylko czy to możliwe jeśli zaczyna się od oszukiwania?
Najważniejszą postacią w tej opowieści jest dziewczynka, która prosi o to, by wszystko się ułożyło, o odrobinę szczęścia. Myślę, że wiele par oczu "zawilgnie" podczas czytania i poznawania z każdą kolejną stroną tej wspaniałej osóbki i jej taty. Uczucie, które zaczęło się od listu? Czemu nie!
Nie martwcie się jednak tym, że to wyciskacz łez. Co to, to nie! Ileż w środku jest humoru i ile można się uśmiać, to przekonacie się jedynie samemu sięgając po tę książkę. A jest naprawdę przyjemną obyczajówką, przez którą się mknie bardzo szybko.
Jeśli szukacie książki, która będzie idealna podczas wtulania się w kocyk, w ulubiony fotelu, przy kominku, to to jest taka, po którą powinniście biec do księgarni! Polecam!
Recenzja powstała we współpracy z Editio Red.
Nie planowałam czytać tej książki ale zainteresowałaś mnie nią.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się taki pomysł na fabułę. Faktycznie, brzmi trochę jak wyciskacz łez, ale mam ochotę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuń