Hej, hej! Raz na jakiś czas sięgam po książki Samanthy Young, ciekawi czy to taki rollercoaster?
Rollercoaster to jedno z ulubionych słów recenzentów określające emocjonującą powieść i nie ma tu znaczenia gatunek. Zgadzacie się z tym? Ja unikam tego jak ognia, bo stało się już wręcz infantylne. Nie ma innych określeń, opisów? Ale w odniesieniu do Samanthy Young to właśnie kolejka górska, która raz jest u góry, a raz na dole jest idealnym opisem moich spotkań z nią. Tak to jest z nami, że jedna książka podoba mi się niesamowicie tylko po to, żeby przy kolejnej mieć ogrom oczekiwań i dostać szajs dla głupiutkich nastolatek. A czy tym razem byłyśmy na wyżynach? Już Wam opowiadam.
Jako główną bohaterkę poznajemy młodziutką dziewczynę, Jane Doe. Imię i nazwisko wzięło się stąd, że nie znana jest jej prawdziwa tożsamość i tyła się ona po rodzinach zastępczych szukając swojego miejsca w świecie i...rodziny. Tak po prostu, rodziny i przyjaźni. Poznaje Lornę, Jamiego i ich starszą siostrę, która ich wychowuje. Nie jest im lekko, młoda kobieta poświęca wszystko, aby zapewnić młodszemu rodzeństwu lepsze życie i dobry start w dorosłość. Natomiast Lorna i Jane zostają przyjaciółkami. Obie są bardzo toksyczne i ta wieź też się taka staje. Lorna chce mieć przyjaciółkę na wyłączność i zabrania jej się zakochać w jej bracie. Cóż, życie chciało inaczej i mimo wszystko Jane związuje się Jamiem. Wszystko się sypie gdy... no właśnie, tego Wam nie powiem, bo to ma być dla Was podczas czytania szok. Natomiast, po wielu latach gdy przyjdzie się Jane i Jamiemu znów spotkać będą już wrogami, dlaczego? Musicie przeczytać sami!
Jeśli o mnie chodzi, to okropnie się irytowałam podczas czytania. Cała grupka osób, którym w życiu nie jest łatwo, są nieco toksycznymi osobami, bo każde ma poszarpane serce, a jednak dwójce z nich udaje się znaleźć odrobinę miłości, a w tym wszystkim również ogromnej przyjaźni, którą ktoś chce zniszczyć. Wkurzało mnie okropnie gadanie, że są za młodzi, by się angażować, powinni się jeszcze bawić. A przepraszam, dlaczego ktoś chce im układać życie i twierdzi, że jego sposób jest na to najlepszy? I dlaczego zakłada się, że są za młodzi na wielką miłość, która przetrwa wszystko?
Z drugiej strony to tak naiwni ludzie, tak żądni jakichkolwiek uczuć, że są w stanie zrobić wiele, a jednocześnie są bardzo impulsywni. Samo zakończenie tej historii mimo wszystko mnie usatysfakcjonowało, choć nie zdradzę Wam czy było szczęśliwe czy nie. Myślę, że takie sytuacje mogą się zdarzyć w życiu codziennym i to napawa niepokojem, a jednocześnie nadzieją na to, że taka prawdziwa miłość istnieje :)
W sumie to tym razem z autorką spotkałyśmy się gdzieś pośrodku naszych wzlotów i upadków. Nie była to powieść, która mnie zachwyciła, ale też nie powiedziałabym, że się zawiodłam. Czy polecam? Tak! Mimo, że mam mieszane uczucia, to wiem, że wiele osób się będzie wzruszać, śmiać i bardzo płakać podczas czytania tej książki. Zatem warto! Bo bombarduje emocjami!
Wydawnictwu Słowne bardzo dziękuję za egzemplarz!
Mam tę książkę, ale jeszcze jej nie czytałam. Ciekawi mnie.
OdpowiedzUsuńTo nie do końca mój tym, ale nie brzmi źle.
OdpowiedzUsuń