Hej, hej! Dzisiaj mam dla Was kilka słów o książce, która premierę miała w styczniu tego roku. Czytaliście już?
"W cieniu Babiej Góry" zapewne wiele osób skusi już właśnie tytułem. Ze mną tak było! Ale, ale... okładka również jest fenomenalna, a treść? O treści Wam zaraz opowiem, bo przecież nie ocenia się po okładce, prawda? Choć dla mnie często jest ona ogromną zaletą, zachętą lub odrazą, a po przeczytaniu, kiedy zerkam na daną pozycję w mojej biblioteczce często się uśmiecham lub wzdrygam, bo każda budzi zupełnie inne emocje. Jak było w przypadku powieści spod pióra Ireny Małysy?
To co, zaczniemy standardowo od tego o czym jest ta książka? Autorka oparła się nieco na faktach, bo o katastrofę lotniczą, która miała miejsce w 1968 roku, ale spokojnie, to zupełnie fikcja literacka i mam takie wrażenie, że to konkretne wydarzenie było inspiracją do tego, aby snuć wyobrażenia, co mogło się wydarzyć. Ot, i powieść sci-fi by mogła z tego powstać, prawda ;) Ba! Apokalipsa zombie, te sprawy... też bym chętnie taką książkę capnęła i połknęła w jeden wieczór!
Wracając do fabuły, to jest kryminał. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości co do zombie, szlamu, zielonej paćki i ewentualnej nieumiejętności większości ludzkości strzelania z karabinu. Mamy tu soczysty, rasowy kryminał. Na początku jest trup. A jakże. Iza, tuż przed ślubem wybiera się ze znajomymi na tytułową Babią Górę. Następnego dnia zostaje znaleziona martwa. Czyżby zabójca? A może klątwa tejże góry? Musicie się sami zagłębić w treść i sprawdzić.
Bardzo ciekawie przedstawiona właśnie góra, która może być dosłownie powodem wielu śmierci, bo przecież w górach ginie wiele osób, ale morderca właśnie tam? To również nie jest niemożliwe. Do tego bohaterowie, którzy są świetnie skonstruowani i mamy przepis na świetną powieść.
A właśnie, bohaterowie. To dla mnie zawsze jeden z ważniejszych elementów w książce i tym razem udało się Autorce stworzyć na przykład postać Baśki, która, mimo że jest silna, nieposkromiona, to nie jest kopią miliona wcześniej przedstawianych kobiet w innych książkach, a ma swój indywidualny charakter. Bo kto by zniósł kolejną policjantkę wredną, paskudną babę? No właśnie. Pomyślałam sobie, że może w końcu ktoś wpadł na coś innego i nie kopiował alkoholika, z trudną przeszłością, a fe! I tym razem się nie zawiodłam!
Ta książka to świetny kryminał, w którym znajdziecie wiele różnych wątków, cofniecie się w czasie do dziwnej katastrofy, a przy okazji zapolujecie na mordercę. Ot, dla fanów gatunku to pozycja obowiązkowa!
Wydawnictwu MOVA dziękuję za egzemplarz!
Jak słyszę, że w książce jest policjant, prokurator, detektyw i tak dalej z trudną przeszłością i paskudnym charakterem, to nawet nie mam ochoty sięgać po książkę. Dlatego ta mnie kusi.
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że sama również będę czytała tę książkę.
OdpowiedzUsuń