Kiedy Wydawnictwo Znak zaproponowało mi "Parafila" jako egzemplarz recenzencki, nie wahałam się ani chwili. A czy było warto? Chodźcie, opowiem!
Premierę tej książki zapowiedziano na 27 stycznia, więc jeszcze mniej niż dwa tygodnie, zanim się ukaże na półkach księgarń. Ja już ją przeczytałam i mam dla Was o niej kilka słów. Być może jeszcze rozwieję czyjeś wątpliwości co do tego, czy warto zamówić?
Tę książkę zapowiedziano jako kontrowersyjną, bardzo mocną i brutalną. Ale zanim Wam powiem czy tak faktycznie jest, musicie wiedzieć, o czym właściwie jest.
W Bytomiu zostaje znalezione ciało mężczyzny. Zawisło na linie, a dodatkowo jest on od pasa w dół nagi. Jego żona także została znaleziona martwa. Czyżby samobójstwo? A czy nie byłoby zbyt prosto?
Sprawą zajmuje się Helga, podkomisarz, którą osobiście polubiłam niemal od razu, choć miałam wrażenie, że autor nie do końca miał na tę postać pomysł. Odwrotnie z Witkiem Weinerem, którego Helga wciągnęła do śledztwa, choć pewnie nie powinna. Dlaczego? Wobec niego toczy się postępowanie, bo rzekomo molestował studentkę. Dlatego nie powinien brać udziału w śledztwie. Aczkolwiek, jego umiejętności i wiedza na temat różnego rodzaju dewiacji seksualnych powodują, że może okazać się ważną częścią zespołu.
Pomysł według mnie był naprawdę dobry. Taki kryminał może okazać się strzałem w dziesiątkę, bo jednak coś innego, coś kontrowersyjnego, po co wielu nie sięgnie, ale z drugiej strony, popłynąć wyobraźnią w kierunku najgorszych czynów też nie jest czymś wyjątkowym. Nie jest to jakiś wyjątek, coś, czego w literaturze nie znajdziemy, bo mocnych książek kryminalnych jest wiele. Zatem, czy ta się czymś wyróżnia? Dla mnie nie. Uważam, że bardzo dokładne, szczegółowe opisy tego, co jeden człowiek drugiemu jest w stanie zrobić niekoniecznie powodują strach i dreszcz na plecach. Dlaczego? Musiałabym wiedzieć, że autor zna to z autopsji i w praktyce to tak właśnie wygląda. Bardziej mnie stresuje budowanie napięcia, być może opowiadanie co się drugiej osobie zrobi, ale nie w otwarty sposób. Wyobraźnia czytelnika potrafi często więcej niż pisarza, a w momencie, gdzie autor zostawia wyobraźni czytelnika pole do popisu okazuje się, że sam napędza się strachem i wizją tego, co może się stać.
Jeśli chodzi o bohaterów, to tak, jak pisałam wyżej. Część jest świetnie opisana, a ich charaktery są wyraźne, a część... cóż, jak by była na dokładkę, bo byli potrzebni w fabule, ale nie byli na tyle ważni, aby się na nich zbytnio skupiać.
Sama zagadka jest bardzo ciekawa, trudna do rozwiązania, za co ogromny plus ode mnie. Poza tym, w zasadzie powieść jest mocno na czasie. Czat w internecie, oskarżenia o molestowanie, dziwne upodobania seksualne. To wszystko gdzieś zgrywa się w jedną, spójną całość, choć początek był dla mnie mocno wciągający, środek niekoniecznie, a końcówka już dosłownie nieodkładalna.
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak mam także na półce już drugi tom, ale muszę nieco odpocząć od tej brutalności, mimo że ją lubię. Przeskakuję do thrillera psychologicznego a później wrócę do tej serii.
Ode mnie 6/10 gwiazdek. Spodziewałam się większego efektu WOW i być może za bardzo sie na niego nastawiłam.
Wydawnictwu Znak bardzo dziękuję za egzemplarz z autografem!
Jakoś nie nabrałam ochoty na poznanie tej historii. 😊
OdpowiedzUsuń