23 grudnia

Marnotrawny

 

    Book Evening! Pewnie wiecie, że rzadko wrzucam tak późno recenzje, ale dziś potrzebowałam napisać kilka słów o książce natychmiast po jej skończeniu. Chodźcie dalej, opowiem co i jak.     

     "Marnotrawny" to jedna z tych książek, które okładką przyciągną, według mnie, sporo czytelników. Jest niezwykle klimatyczna i ten tytuł! Ciężko obok niej by było przejść obojętnie.

     Zobaczcie sobie opis wydawcy:

     "Uważaj! Kości zostały rzucone!

      Erna Brown nie pamięta, kiedy ostatnio spała spokojnie. Każdej nocy dręczą ją koszmary, z którymi kobieta zupełnie nie potrafi sobie poradzić. Gdy pewnego dnia, w drodze do pracy, samochód odmawia jej posłuszeństwa, Erna nie podejrzewa, jak bardzo od tej chwili zmieni się jej życie. Samotna, na opustoszałej kanadyjskiej autostradzie zostaje zaatakowana przez nieznane jej siły.
Niespodziewanie znajduje schronienie w hotelu otoczonym przez mroczny las, mając nadzieję, że od tej chwili będzie bezpieczna. Nawet nie wie, jak bardzo się myli...

      "Mięso było delikatne. Cindy z wyczuciem zagłębiła w nie ostrze noża i odcięła pierwszy kawałek. W jednej chwili szklana deska pokryła się bladoczerwonym sokiem. Nóż w jej ręku, niczym batuta dyrygenta, wykrzywiał się w dobrze obmyślany sposób, dzieląc na idealne kawałki dużą porcję mięsa. Sok spłynął na beżowy blat, zamieniając go w krwiste morze. Cindy dalej dyrygowała ostrzem. Nie zauważyła, gdy cienki strumyk podążył własną drogą i ciurkiem, niczym mały wodospad, zaczął opadać na wyłożoną brązowymi kafelkami kuchenną podłogę.
Cindy Walker była w transie i nic nie mogło wyrwać jej z tej idyllicznej chwili.
Zapach świeżego mięsa zaczął wnikać wprost do małego, spiczastego nosa bladolicej dziewczyny”."

    Dla mnie nieco przydługi i niekoniecznie zachęcający, ale w moim przypadku wystarczy okładka i wiem, że muszę przeczytać daną książkę. 

     Po przeczytaniu muszę powiedzieć, że ta książka ma w sobie zdecydowanie to "coś", ale również pozostawia pewien niedosyt. Widać, że autorka się skupiła bardzo mocno na fabule i nie spieszyła się z jej tworzeniem. Każdy wątek jest przemyślany, dokładnie opisany i czytelnik czuje się naprawdę doceniony.

     Jeśli chodzi o bohaterów, to czytając o nich dosłownie miałam wrażenie, że są oni realni. Niby to postacie fikcyjne, ale bardzo dokładnie opisane, a każda zupełnie inna. Co ciekawe, przewija się ich w powieści sporo, a przy żadnej nie miałam poczucia, że została potraktowana po macoszemu. Każdej z nich została poświęcona przez autorkę uwaga i to widać.

    Minusy. Okazuje się, że są. Otóż, styl autorki mi niekoniecznie odpowiada. To tak subiektywna opinia, że w zasadzie mogłabym ją sobie darować, ale mimo wszystko chciałam przekazać przyszłym czytelnikom, że zdarzają się powtórzenia. Mnóstwo powtórzeń. Odniosłam wrażenie, że gdyby je wyrzucić, to książka byłaby krótsza o jakieś 50 stron. Do tego, gdyby wyrzucić zbędna opisy, a jest ich wiele, to odleciałoby kolejne 150 stron i zostałaby klasyczna około 400-stronicowa powieść. A tak mamy wręcz na siłę kreowane tomiszcze. Niepotrzebnie.

    Podsumowując: jest to dobra książka, zważywszy na to, że to debiut. Jednak czegoś zabrakło, czegoś była za dużo i w sumie ciężko mi powiedzieć, co o niej właściwie sądzę i, czy bym ją poleciła. Myślę, że każdy, kto ma na nią ochotę nie powinien się zrażać moją opinią i przeczytać tę książkę, aby wypracować sobie własną.

    Wydawnictwu Novae Res bardzo dziękuję za egzemplarz!




3 komentarze:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje