17 listopada

Lockdown


      Book Morning! Dzisiaj mam dla Was moją opinię na temat książki "Lockdown". Ciekawi? To zapraszam!     

     Książka ta swoją premierę miała we wrześniu, a dokładniej 2 września i mniej więcej w tym terminie przyjechała do mnie w paczuszce od Wydawnictwa Kobiecego. Nie ukrywam, że po książki z tego wydawnictwa sięgam w zasadzie w ciemno, bo jak się okazuje są dopracowane pod względem technicznym, ale także są to powieści bardzo ciekawe i godne uwagi. Czy w przypadku "Lockdownu" też tak jest? A może to tylko książka, którą autor napisał pod wpływem wydarzeń w kraju i to nic ciekawego?

     W powieści poznajemy Olgę. Kobieta ma wszystko.  Pieniądze, dom, córkę i firmę. Do tego ma zamiar otworzyć za moment galerię handolwą - kolejny potężny interes. Ale nie wszystko da się przewidzieć, nie wszystko da się zaplanować. Córka Olgi zostaje porwana. W piątek. Czemu ten dzień jest tak ważny? Porywacze doskonale wiedzą, że lockdown odetnie ją od pieniędzy. A ma im zapłacić 10 milionów do poniedziałku.

    W tym samym czasie na ulicach zaczynają się zamieszki. Nie jest to taka lekka wersja problemu, z jakim mierzyliśmy się w marcu my, w realnym świecie. W tym stworzonym przez Ziębińskiego jest o wiele gorzej. Wirus jest okropniejszy, bardziej atakuje, a Oldze przyjdzie walczyć o córkę w takim właśnie momencie. Jak sobie poradzi ryzykując, kiedy to ona właśnie zawsze potrafiła kalkulować i nie podejmować tego ryzyka? Czy gangsterzy to dobry pomysł?

     Według mnie ta książka jest po prostu dobra. Oczywiście bardzo inspirowana tym, co się dzieje i pewnie nie każdy w czasie pandemii będzie chciał po nią sięgnąć i wkładać sobie do wyobraźni gorsze pomysły i wizje niż dane nam było oglądać, ale myślę, że wiele osób, tak jak ja, z chęcią ją przeczytało.

     Bardzo polubiłam Olgę. Kobieta sukcesu, bizneswoman, której przyszło zmierzyć się z porywaczami w momencie, kiedy była zdana tylko na siebie, bo myślicie, że policja miała czas biegać i szukać jej córki, gdy na ulicach wybuchły zamieszki? Musiała sobie poradzić sama, a czy dała radę? Musicie przeczytać sami.

     Akcja jest bardzo dynamiczna więc jeśli macie w planach tę książkę, to nastawcie się na to, że nie odłożycie jej ani na moment, bo zwyczajnie wciąga w swoje macki. Napisana jest świetnie.

     I, mimo że teraz pewnie większości lockdown kojarzy się jedynie z zamknięciem galerii itp., to nie jest to pierwsze moje spotkanie z ostrzejszą wersją, bo i oglądałam serial, w którym musieli utworzyć kordon, zamknąć miasto, a ludzie umierali, albo zabijali się nawzajem. W tej książce również opisy są bardzo realistyczne, choć stworzone jedynie w wyobraźni autora.

     Polecam! Warto po nią sięgnąć, a jeśli macie poczucie, że to nie czas na taką książkę, to spokojnie, za jakiś czas, kiedy to wszystko się uspokoi, pamiętajcie, że taka powieść jest i napisana przez polskiego autora. Wtedy być może podczas czytania będziecie mieć większą świadomość tego, że mogło być gorzej.

     Wydawnictwu Kobiece dziękuję za egzemplarz. Jak zwykle się nie zawiodłam!



2 komentarze:

  1. A mnie ta ksiązka właśnie trochę zawiodła ;)
    Szybka akcja na plus, ale parę dziwnych zagrywek i matka - główna bohaterka - na wielki minus.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja aktualnie omijam wszelkie książki o około wirusowej tematyce. Mam jej zwyczajnie po dziurki w nosie. Nie potrzebuję dostarczać sobie podobnych wątków jeszcze w literaturze, w której szukam odskoczni od codzienności, więc podziękuję.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje