Hej! Czwarteczek i przesłuchanie czwartkowe to właśnie dziś! Na tapecie Ewelina Dobosz i jej druga książka, czyli "Stracona tożsamość". Chodźcie dalej!
To już druga książka Eweliny i tym razem mieliśmy przyjemność (lub nie :D) ponownie spotkać bohaterów z pierwszego tomu. Natomiast o tym poczytacie w mojej recenzji a tym razem zapraszam do poczytania co tam dobrego mi Ewelina powiedziała, a pytałam, oj pytałam właśnie o jej najnowszą powieść!
Wystukane Recenzje: No dobrze, chciałam zadać Ci kilka pytań o Twoją drugą wydaną powieść, czyli o „Straconą tożsamość”. Zacznijmy tak konkretnie: jak mogłaś?! A tak serio, już w pierwszym tomie nieco poturbowałaś bohaterów, ale w tym dałaś im jeszcze bardziej odczuć, że nie będzie łatwo w życiu, prawda? 😉
Ewelina Dobosz: Życie to nie jest bajka. Można się na mnie denerwować, nie rozumieć zachowań bohaterów, nie akceptować takiego biegu wydarzeń, ale niestety bardzo często tak wygląda życie. Jestem zadowolona, bo mimo iż część czytelników ma ochotę mnie rozszarpać, odbiór tej części jest o niebo lepszy niż mojej debiutanckiej powieści, „Nowa tożsamość”. To dla mnie sygnał, że czytelnicy co raz częściej chcą chwytać po życiowe książki. Niestety, wiele razy byłam świadkiem, jak osoby, które bardzo się kochają, wzajemnie się ranią. Jeśli ktoś myśli, że wystarczy oddać komuś serce, a reszta się ułoży, niestety jest w błędzie. Dobry związek wymaga ciężkiej pracy, a małe zaniedbania mogą, niczym kula śnieżna, doprowadzić do wielkiej tragedii. Zmieszajmy nieszczerość, bagatelizowaną przez wielu depresję i pokusy napływające z zewnątrz, i mamy przepis na katastrofę, z której wyplątać może tylko i wyłącznie silne uczucie. Niestety, ale nie zawsze może się to udać.
Wystukane Recenzje: Możemy uznać, że historia Igora i Emily została zakończona? Nie zdradzaj broń Boże czy zakończyła się Happy Endem czy okropnym końcem ich wielkiej miłości.
Ewelina Dobosz: To koniec serii. Bez względu na to, jak się skończyła ich historia (nie zamierzam spoilerować), chcę by już teraz żyli długo i szczęśliwie. Sporo osób obawiało się, że w ogóle zdecydowałam się na drugą część. W tym momencie jestem przekonana, że zrobienie z tego trylogii poniosłoby za sobą przykre konsekwencje. Uważam też, że w drugiej części już wystarczająco dałam im popalić, a to są moi „pierworodni”. :)
Wystukane Recenzje: Miałaś już wcześniej plany co do drugiego tomu czy powstał on spontanicznie, już po premierze „Nowej tożsamości”?
Ewelina Dobosz: Kończąc „Nową tożsamość” nie spodziewałam się, że w ogóle zostanie wydana. W momencie, gdy czekałam na odpowiedź z wydawnictwa, zaczęłam pisać coś innego (co będziecie mieli okazję poznać w nowym roku). Dopiero po pozytywnej odpowiedzi usiadłam i zaczęłam pisać „Straconą tożsamość”. Muszę jednak przyznać, że pisałam ją bardzo emocjonalnie. Nie miałam większego planu na to, co się wydarzy. Pozwoliłam bohaterom ożyć i działać po swojemu. To się może wydać śmieszne, ale zdarzało mi się płakać podczas niektórych scen. Ja również denerwowałam się na nich i na ich decyzje.
Wystukane Recenzje: Wiem, że całkiem niedługo pojawi się książka, którą stworzyłaś we współpracy z Emilią Szelest. Opowiesz o niej coś więcej? Skąd wziął się na nią pomysł i dlaczego w duecie napisałyście tę książkę?
Ewelina Dobosz: To nie był nasz pomysł. Uwielbiam Emilię, ale mieszkamy na dwóch różnych końcach Polski, mamy zupełnie inne style pisania i każda z nas pracuje w inny sposób. Emilia pracuje nocami, ja kocham pisać przy porannej kawie. Gdy nasza wspólna redaktorka zaproponowała nam napisanie wspólnej książki, wahałyśmy się. Niemniej jednak podjęłyśmy ryzyko. Jak się później okazało, stworzyłyśmy coś, co nigdy nie powstałoby w pojedynkę. Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogły opowiedzieć więcej o tej współpracy, bo było to niewiarygodnie ciekawe doświadczenie.
Wystukane Recenzje: Masz już w planach kolejne powieści?
Ewelina Dobosz: Jak najbardziej. Mam już kilka napisanych książek, które w odpowiednim momencie ujrzą światło dzienne. Nie mogę jeszcze mówić zbyt wiele, ale już na początku roku wrócę z powieścią, która jest wyjątkowo bliska mojemu sercu.
Wystukane Recenzje: Odbiegając od tematu, jestem ciekawa czy byłabyś w stanie napisać opowiadanie? Krótką formę, z ograniczoną ilością znaków.
Ewelina Dobosz: Byłabym w stanie i nawet napisałam. Już w listopadzie w antologii „Niegrzeczne święta” ukaże się moje pierwsze opowiadanie noworoczne. Jednak będę szczera, jestem zdecydowaną fanką dłuższych tekstów. Opowiadanie jest bardzo wymagającą formą, bo ta ograniczona ilość znaków znacznie hamuje pole mojej wyobraźni. Zawsze to jednak ciekawe doświadczenie. Jestem ciekawa, czy czytelnicy polubią mnie w takim wydaniu.
Wystukane Recenzje: Projekty okładek. Jak to z nimi jest? Sama podpowiadasz wydawnictwu jakie byś chciała, czy zostawiasz to grafikowi, a sama tylko akceptujesz projekt?
Ewelina Dobosz: Z okładkami jest tak, że czasami coś mi się w głowie tli, a mój wydawca jak najbardziej bierze pod uwagę moje sugestie. Jednak najczęściej moje pomysły są, bądźmy szczerzy, beznadziejne. :) To nie jest tak, że grafik siada do komputera i sam coś sobie wymyśla. Przy okładce pracuje wiele osób, nierzadko są one zmieniane, poprawiane, by w ostateczności wszyscy byli zachwyceni. Nie ocenia się książki po okładce, ale jest ona niezwykle ważna. Uwielbiam ten moment, gdy moja książka nabiera wyrazu.
Wystukane Recenzje: Poznamy kiedyś Ewelinę Dobosz w innym wydaniu, na przykład piszącą horror? 😉 Czy masz zamiar trzymać się emocjonalnych powieści, które w sumie mają w sobie nutkę sensacji?
Ewelina Dobosz: Póki co nie planuję opuszczać sfery romansów. Lubię to i w tym się czuję najlepiej. Chcę jednak, by moje książki nie były jedynie czytadłami o miłości. W każdą kolejną historię staram się wplątać coś zupełnie nowego. Zależy mi na tym, by wzbudzały emocje, by rozbudzały wyobraźnię. Marzę, by przestano postrzegać literaturę obyczajową, a szczególnie romans, jako coś gorszego, bez polotu.
Wystukane Recenzje: Jaką książkę teraz czytasz? Od razu też proszę powiedz, czy Ci się podoba i czy polecasz!
Ewelina Dobosz: W obecnej chwili czytam „Inspirację” Adriana Bednarka. Bardzo lubię przeplatać thrillery z romansami. Póki co, książka jest ciekawa, ale nie mogę jej polecić, bo dopiero zaczynam. Gdybym miała się odnieść do książki, którą skończyłam czytać wczoraj, to był to „Grzech” Gabrieli L. Orione, i tę książkę jak najbardziej polecam. To jeden z fajniejszych debiutów, z jakim się zetknęłam. Dobry styl i niebanalna historia.
Wystukane Recenzje: Dziękuję za poświęcony czas i czekam na kolejną Twoją książkę z utęsknieniem 😊
Ewelina Dobosz: Dziękuję! <3
Zdjęcie pochodzi z IG Autorki!
Kolejna bardzo ciekawa rozmowa. Gratuluję obu paniom. 😊
OdpowiedzUsuń