Book Morning! Dzisiaj czwartek, a skoro czwartek, to i przesłuchania! Zapraszam do przeczytania kilku słów od Piotra Borlika!
Moje pierwsze spotkanie z tym autorem było przy okazji premiery "Boskiej proporcji". Nie wiedząc o niej zbyt wiele, po prostu zaczęłam czytać i od pierwszych stron byłam zachwycona. Seryjny morderca, ciekawy pomysł na fabułę. Nic dodać, nic ująć. Ale dziś nie będę Wam opowiadać o książce, a zapraszam do przeczytania wywiadu z Piotrem!
Wystukane Recenzje: Pana kariera pisarska rozpędziła się kiedy na półkach księgarń zobaczyliśmy „Boską proporcję”. Spodziewał się Pan, że ta trylogia to będzie tak duży sukces?
Piotr Borlik: Tego chyba nie dało się przewidzieć. Miałem za sobą bardzo nieciekawe doświadczenia z poprzednim wydawcą, zdążyłem poznać realia rynku, co, delikatnie mówiąc, nie napawało optymizmem. Wraz z pierwszym tomem trylogii („Boska proporcja”) wszystko się zmieniło. Ilość pozytywnych recenzji i spotkania z czytelnikami przeszły moje najśmielsze oczekiwania. A potem gruchnęła wiadomość o sprzedaniu prawa do ekranizacji całej trylogii. Czasami mam wrażenie, że to wszystko sen.
Wystukane Recenzje: Skąd wziął się pomysł na Agatę Stec i Artura Kamińskiego?
Piotr Borlik: Już na etapie wstępnego planowania wiedziałem, że bohaterami trylogii musi być rodzeństwo. Zależało mi na przedstawieniu skomplikowanych relacji między bratem a siostrą, tak od siebie różnych, a jednak zadziwiająco podobnych. Dzięki rozplanowaniu akcji od razu na trzy tomy miałem ogromne pole do popisu, by starannie przedstawić ich przemianę. Manipulacja, gra psychologiczna, nienawiść, wzajemne uzależnienie – wszystko to przechodzą w trakcie opisanej przeze mnie historii. Jestem bardzo zadowolony z finalnego efektu.
Wystukane Recenzje: Czy Artur Kamiński nosi jakieś Pana cechy?
Piotr Borlik: Mam nadzieję, że nie jestem takim manipulatorem. A poważnie mówiąc, obdarowałem Artura zamiłowaniem do gotowania i wina, w obu przypadkach jednak poszedł o kilka, jeśli nie kilkanaście kroków dalej. Sam nie potrafię przygotować tak wykwintnych dań, a na wina z jego kolekcji jeszcze mnie nie stać. Mamy również podobne podejście do punktualności, skrupulatnego planowania i analitycznego myślenia, tak przynajmniej lubię sobie powtarzać.
Wystukane Recenzje: „Boska proporcja” zapoczątkowała dość brutalną trylogię kryminalną, ale mimo wszystko kryją się w niej także cechy thrillera psychologicznego. Taki był Pana zamysł? Wodzić czytelnika za nos, aż nagle z zaskoczenia uderzać niczym obuchem?
Piotr Borlik: Z tą brutalnością to nie mogę się do końca zgodzić. Owszem, w dwóch pierwszych częściach nie brakuje spektakularnych miejsc zbrodni, jak chociażby porośnięte czterolistnymi koniczynami ciało podwieszone na palmie w gdańskiej Oliwie, niemniej ograniczyłem się do przedstawienia gotowej zbrodni. Celowo unikam opisów zadawania bólu czy makabrycznych scen. Jeśli już sięgam po zbrodnię, staram się, by miała mocne uzasadnienie fabularne.
Wystukane Recenzje: Wiem, że lubi Pan gotować. Dlaczego przełożył Pan tę pasję na karty swojej książki?
Piotr Borlik: Pisanie musi sprawiać przyjemność, inaczej czytelnicy to odczują. Lubię gotować, interesuję się psychologią, fascynuje mnie zjawisko boskiej proporcji i złotego podziału, dlatego też zebrałem to wszystko w całość i napisałem trylogię. Moi bohaterowie zawsze będą gotować. W „Zapłacz dla mnie” poszedłem nawet o krok dalej i na końcu umieściłem przepis na wspomniane w książce danie.
Wystukane Recenzje: W tym roku ukazała się Pana kolejna książka pt.: „Zapłacz dla mnie”. Otwiera ona zupełnie nową serię, z nowymi bohaterami. Jest to również kryminał. Czy będzie to trylogia, czy możemy liczyć na więcej? 😉
Piotr Borlik: Czy trylogia, to nie wiem. Na tę chwilę mogę zapewnić, że w pierwszym kwartale przyszłego roku pojawi się druga część przygód Jakuba Ramona. Długo pracowałem nad tą postacią, zależało mi, żeby przedstawić proces przemiany, jaki zachodzi w nim na skutek przeżywanych doświadczeń. Wieloletni pobyt więzieniu sprawił, że nic nie zostało z młodego, naiwnego policjanta. Skupiony na przetrwaniu, stał się bezkompromisowym, wyzutym z emocji przestępcą, który nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć cel. To oczywiście tylko maska, ale z biegiem czasu ta stworzona w celu przeżycia wersja Jakuba przejmuje nad nim władzę. Grzechem marnotrawstwa byłoby zakończenie jego przygód na jednym tomie.
Wystukane Recenzje: Czy podczas pisania czuje się Pan częścią akcji, wyobraźnia pomaga znaleźć się w miejscu, które właśnie Pan opisuje?
Piotr Borlik: Nie bez powodu osadzam akcję w Trójmieście. Piszę o miejscach, które znam, opisywanymi ulicami wielokrotnie spacerowałem, a park w Oliwie znam niemal na pamięć. W drugiej części trylogii („Materiał ludzki”) przeniosłem akcję do fikcyjnego miasteczka na Kaszubach, ale je również oparłem na doskonale znanej mi miejscowości. Bardzo się zdziwiłem i ucieszyłem, gdy pewnego razu napisała do mnie dziennikarka z Tuchomia, która rozpoznała topografię opisanego przeze mnie terenu.
Wystukane Recenzje: Jeśli chodzi o gry logiczne, to pomaga ich znajomość, mistrzostwo w takowych grach w manipulowaniu czytelnikiem, stworzeniu intrygującej zagadki?
Piotr Borlik: Gry logiczne i techniczne wykształcenie wyrobiły we mnie specyficzny sposób myślenia. W przeciwieństwie do wielu koleżanek i kolegów po piórze nie potrafię tak po prostu usiąść do komputera i zacząć pisać. Może to mało romantyczna wizja pisania, ale u mnie odbywa się wszystko w zaplanowany i uporządkowany sposób. Każdemu bohaterowi sporządzam portret psychologiczny, rozpisuję wszystkie rozdziały, a nawet rysuję krzywą napięcia. Najważniejsze informacje zamieszczam na podwieszonej nad biurkiem tablicy korkowej. To wszystko sprawia, że w moich historiach nie ma miejsca na przypadek, a intrygi są szczegółowo zaplanowane.
Wystukane Recenzje: Musi mieć Pan ciszę i spokój podczas pisania czy wręcz przeciwnie, głośna muzyka jest mile widziana? Jeśli tak, to jaka muzyka Panu towarzyszy podczas tworzenia?
Piotr Borlik: Przy wspomnianym wcześniej planowaniu muszę mieć spokój. Pisanie to coś innego. Zazwyczaj wpada mi do głowy jedna melodia, która towarzyszy mi już do końca pisania danej książki. I tak przez kilka miesięcy męczyłem zapętloną „Bella ciao” w wykonaniu bohaterów „Domu z papieru”, innym razem „Moonlight serenade” Glenna Millera, a obecnie puszczam wyłącznie „Ogień” w wykonaniu Natalii Przybysz. Później potrzebuję dłuższej przerwy od danego artysty.
Wystukane Recenzje: Czy recenzje Pana książek wpływają na to, czy w kolejnych coś Pan zmienia? Bierze Pan do siebie uwagi recenzentów?
Piotr Borlik: Czytam wszystkie recenzje, a gdzie mogę, zostawiam komentarz, jednak opinie czytelników nie mają żadnego wpływu na to, jak i o czym piszę. To zresztą byłoby nie do zrobienia. Dla jednych w „Zapłacz dla mnie” jest za dużo akcji, inni mówią, że za mało, a jeszcze inni, że jest idealnie wyważona. Pamiętam, jak po premierze ostatniej części trylogii („Białe kłamstwa”) sporo czytelników pisało, że niestety posłuchałem malkontentów narzekających na zbytnią ilość opisów przygotowywania oraz spożywania jedzenia i znacznie je ograniczyłem. Zawsze mnie to bawiło, gdyż oddałem gotowy tekst do wydawnictwa jeszcze przed premierą „Boskiej proporcji”.
Wystukane Recenzje: Kiedy kończy Pan pisać książkę, stawia ostatnią kropkę, po ostatnim zdaniu, to co dzieje się zaraz po tym? Świętowanie, odpoczynek, a może od razu kolejny tekst zaczyna się tworzyć?
Piotr Borlik: Po postawieniu ostatniej kropki zaczynam proces autorskiej redakcji. Czytam, poprawiam, czytam, poprawiam, czytam, poprawiam i tak do znudzenia. To jest czas, gdy równolegle pracuję nad portretami psychologicznymi kolejnych bohaterów oraz nad planem, żeby później płynnie przejść w proces pisania nowej powieści. Na świętowanie oczywiście też znajdzie się trochę czasu. Zazwyczaj jest to szczególne wino w towarzystwie dobrego jedzenia.
Wystukane Recenzje: Na koniec odrobina prywaty! Zawsze pytam pisarza po jakie książki sam sięga. Jakie u Pana królują?
Piotr Borlik: Nie zamykam się w jednym gatunku. Z oczywistych względów królują u mnie polskie kryminały, z których mogę polecić Annę Kańtoch czy Roberta Małeckiego ze świetną „Żałobnicą”. Gdy szukam mocniejszych wrażeń, sięgam po grozę. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie „Ćma” Jakuba Bielawskiego, z zagranicznych autorów uwielbiam Dana Simmonsa, którego „Abominacja” leży już na regale i czeka na swoją kolej. Pamiętam też, że niedawno byłem pod wielkim wrażeniem historii opisanej w „Była sobie rzeka”.
Wystukane Recenzje: Kawa czy herbata? A może żadne z tych? 😊
Piotr Borlik: Kawa. Czarna, mocna, bez dodatków, najlepiej z mojego ekspresu, gdzie mam stałe ustawienia intensywności. A wieczorem dobre wino.
Wystukane Recenzje: Dziękuję bardzo za poświęcony czas!
Zdjęcia pochodzą z IG Autora :)
Jak zwykle ciekawe przesłuchanie. Gratuluję pomysłu na cykl. Prozy Borlika też za bardzo nie znam i nie spieszy mi się jakoś póki co, ale cieszę się, że znów przybliżyłaś mi sylwetkę kolejnego autora. :)
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tego autora, ale bardzo zaciekawiła mnie trylogia "Boska proporcja" i z chęcią ją przeczytam jak nadarzy się okazja ;)
OdpowiedzUsuńTwórczości autora jeszcze nie znam, ale rozmowa bardzo ciekawa. 😊
OdpowiedzUsuń