Są książki, autorzy, wydawnictwa, po które sięga się w ciemno, prawda? Jeśli chodzi o Czwartą Stronę, to uwielbiam ich powieści, a okładki zdobią półki. Tylko czy tym razem również tak mogę powiedzieć po przeczytaniu "Odmętu"?
Wiemy, a przynajmniej ja wiem, że polscy pisarze potrafią w kryminały ;)
Dlatego, kiedy tylko zdobyłam "Odmęt" nie mogłam się powstrzymać i od razu po nią sięgnęłam. Mało tego, nie chciałam uszkodzić okładki więc czytałam z Legimi, a nienaruszony egzemplarz wprost od Wydawnictwa podreptał na półkę. To objętościowo nie zbyt maleńka powieść i nie chciałam zagiąć grzbietu, a skoro można, to czemu nie korzystać z e-book'a, prawda?
Wróćmy do książki. Poznajemy w niej dziennikarza, Damiana Wolczuka, który jest w takim momencie życia, że dosłownie wszystko wali mu się na głowę. Ale po każdej burzy wychodzi słońce, prawa? Dlatego mimo, że jest źle, że nawet przegrywa proces o zniesławienie, postanawia zacząć od nowa i w tym celu wyrusza do Krakowa. Do Krakowa jednak nigdy nie dociera, a ląduje w Chęcinach.
Powodem nie jest wybór bohatera, ale wypadek samochodowy. Nie ma wyjścia i zmierza do pobliskich Chęcin, w których przy okazji spędzi noc w ośrodku uzależnień. Ileż ciekawych rzeczy może się wydarzyć jednej takiej nocy!
Ale co to byłby za kryminał gdyby nie pojawiły się trupy! A ścielą się gęsto, wierzcie mi. W małej miejscowości grasuje morderca, seryjny. Damian postanawia przeprowadzić własne śledztwo mimo, że tuż obok własne prowadzi policja i prokuratura. Nie pomagają też miejscowi, którzy opowiadają legendy o czającym się złu.
Z miejsca polubiłam Wolczuka. Serio, nie poddaje się mimo, że nie jest wesoło i próbuje zacząć od nowa. Być może prowadzenie własnego śledztwa może być pomocne w takiej sytuacji, ale czy na pewno? Musicie przeczytać sami.
Akcja jest dość wartka, autor nie skupia się na zbędnych opisach, bezsensownych dialogach, za co ogromny plus. Od pierwszych stron potrafi zaciekawić czytelnika i mimo, że po drodze ma się wrażenie, że zna się już konkluzję, to jednak jeszcze nie raz się otwiera szerzej oczy z wrażenia.
Nie wiem, czy zaważyliście, ale ostatnio nasi polscy pisarze, którzy dotychczas zajmowali się raczej fantastyką, próbują swoich sił w kryminale. Tak samo jest z panem Łukawskim i uważam, że jak na debiut w tym gatunku, jest naprawdę dobrze. Z chęcią poznam kolejne tomy, bo skoro zapowiedziano, że to seria, to mam nadzieję, że niedługo usłyszymy o drugim tomie.
Wydawnictwu serdecznie dziękuję za egzemplarz! To była porządna uczta kryminalno-czytelnicza!
Mam w planach przeczytać tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńFakt, coraz więcej polskich autorów zabiera się za kryminały. :) Też tak czasem robię, że jak ładna książka, to odkładam na półkę, a czytam z innego źródła. :D
OdpowiedzUsuń