Nieco ponad miesiąc temu premierę miała "Figurantka" i choć miałam ją dodaną na półkę w Legimi, to ucieszyłam się ogromnie kiedy przyszła propozycja z Wydawnictwa Burda z propozycją wysłania mi egzemplarza papierowego. Musiałam się zgodzić i zaraz Wam opowiem, dlaczego!
Od momentu, kiedy pierwszy raz zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach wiedziałam, że to może być coś bardzo ciekawego, z fajnym poczuciem humoru, a przede wszystkim dość dynamicznego, a nie łzawy romans!
Już mówię dlaczego tak pomyślałam. Otóż według opisu poznamy dwie osoby. Agenta FBI i kobietę, która ma być przynętą w jego grze z kartelem. Bardzo lubię kiedy tytuł ma coś wspólnego z treścią bo kiedy jest "od czapy",to mam dziwne odczucia. Tym razem Aniela Wilk dobrała tytuł idealnie bo to właśnie wokół figurantki toczy się cała akcja w książce.
Alice, dziennikarka, która pochowała niedawno byłego, nie byłego męża. Niestety, facet prowadził nieciekawe (znaczy bardzo ciekawe, ale szemrane) interesy i po jego śmierci dziewczyna zaczyna mieć problemy. Niestety, trafia w samo oko cyklonu! Z drugiej strony poznajemy Bruce. Niepokorny agent FBI, który nie boi się łamać przepisów dla dobra sprawy? Chyba wszyscy wiemy, że to musi być przepis na pełną akcji fabułę! Tej dwójce przyjdzie współpracować, a co z tego wyniknie, to już musicie przeczytać sami. Powiem tylko tyle: kiedy spotyka się para dwóch upartych niczym osły osób, to będą z tego awantury.
Ostatnio bardzo popularne jest prowadzenie narracji z poziomu dwóch lub więcej bohaterów. Dla mnie to bardzo przyjemny rodzaj opisywania wątków, bo mamy szerszą perspektywę na to, co się dzieje. Jednocześnie, jeśli pisarz potrafi wczuć się w różnych bohaterów, to i czytelnik będzie odczuwał razem z bohaterami ich rozterki, przemyślenia, uczucia. Muszę powiedzieć, że to się Autorce udało!
Książka jest bardzo przyjemnie napisana. Aniela Wilk choć dość chaotycznie, to przyjemnie prowadzi akcję. I tu mój pierwszy minus. Trochę jak by w pośpiechu pisane kolejne zdania, a można było zwolnić nieco tempo. Powiedziałabym, że gdyby "Figurantkę" zekranizowano, to byłby to szybki film sensacyjny, bez zbędnych uczuć, bez wyraźnie nakreślonych bohaterów. Bo ci tutaj są, dość wydaje mi się, sympatyczni, ale jednak za mało się autorka w nich zagłębiła. Każdą z postaci można było śmiało bardziej opisać, a tak ma się wrażenie, że są dość płytcy.
Przejdźmy dalej. Obawiałam się, że idąc za tropem wielu pisarek, które ostatnio wypuszczają u nas na rynek właśnie powieści sensacyjne z wątkiem romantycznym, czy nawet erotycznym, autorka trochę popłynie w kwestii właśnie obyczajowo-uczuciowej. I się nie pomyliłam. Za dużo tu seksu, za dużo erotyki. Choć nie powiem, że od razu trzeba za to nią gardzić i spisać na straty. Nie, to przyjemna książka, aczkolwiek nie oczekujcie od niej ambitnej lektury, a rozrywki.
Podsumowując, ode mnie leci 7/10. Szczęśliwa siódemeczka bo myślę, że to bardzo dobra propozycja na lato, żeby się przy niej odprężyć, odpocząć, może nawet uśmiechnąć. Polecam serdecznie, ale tym, którzy myśleli, że znajdą tutaj wątek kryminalny bo pojawia się agent FBI... odpuśćcie i nie szukajcie takowego bo to sensacja pełną parą, a nie kryminał!
Wydawnictwu serdecznie dziękuję za egzemplarz. Bawiłam się z "Figurantką" świetnie, ale to jeszcze nie jest "to". Mam nadzieję, że autorka następnym razem powali nas na kolana!
Jakoś nie kusi mnie ta książka. 😊
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem tytuł zawsze powinien korespondować z treścią. Szkoda, że autorka przesadziła z erotyką. Masz rację, że często to się ostatnio dzieje w powieściach sensacyjnych czy kryminalnych, że wątek romansowo-obyczajowy zaczyna dominować nad fabułą. Szkoda. Ważne jednak, że ostatecznie dość wysoko oceniasz książkę.
OdpowiedzUsuń