Wystukane Recenzje: Minęły dwa miesiące od premiery Pani debiutanckiej książki „Gwiazda szeryfa”. Emocje już opadły czy nadal towarzyszą przy czytaniu każdej kolejnej opinii?
Aleksandra Borowiec: Oczywiście, że towarzyszą! Nie wiem, czy kiedykolwiek opadną. Oczywiście jestem już autorką nieco bardziej zaprawioną w bojach i nie każę czytać każdej opinii najpierw mojemu Mężowi (tak robiłam na samym początku!), tylko od razu przeglądam sama… Ale ekscytacja i podenerwowanie, czy aby powieść spodobała się czytelnikowi, pozostały.
Ciekawą sprawą są też opinie od osób, które znam prywatnie. Rodzina, przyjaciele, znajomi – wszyscy przeczytali lub właśnie czytają „Gwiazdę…”. Na te opinie czekam chyba z największym drżeniem serca!
Wystukane Recenzje: Zdradzi nam Pani, czy tworzy się już kolejna powieść? A może raptem nanoszą się poprawki na tekst wyciągnięty z szuflady, bo jak zdążyłam wyczytać na Pani profilu na facebook’u, marzyła Pani zawsze o wydaniu książki 😊
Aleksandra Borowiec: Kolejna powieść właśnie się pisze, mam już mniej więcej 2/3 całości, może trochę więcej. Ale w pisaniu jestem perfekcjonistką, więc szlifuję jeszcze detale, zanim dalej ruszę z fabułą. To zupełnie inna bajka niż „Gwiazda szeryfa” – powieść nieco obyczajowa, nieco futurystyczna… Nie powiem, że nie mam obaw, co powie na nią wydawca i czytelnicy, którzy tak ciepło przyjęli książkę bardziej „retro” w moim wykonaniu. Ale też czuję, że tego typu pisanie – zupełnie inne niż mój debiut – jest mi szalenie potrzebne.Wystukane Recenzje: „Gwiazda szeryfa” w księgarniach stoi na półkach z kryminałami. Od początku w zamyśle było stworzenie powieści właśnie w tym gatunku?
Aleksandra Borowiec: Postawienie „Gwiazdy szeryfa” na półce z kryminałami to decyzja wydawnictwa i od początku było to nieco… umowne. Niestety, rynek książki rządzi się swoimi prawidłowościami i musieliśmy się do tego dopasować.
Ale ci, którzy przeczytali już książkę, wiedzą doskonale, jak ogromny jest to miks. Na pierwszym planie jest ta – nazwijmy to – kryminalna zagadka, która toczy się swoim niespiesznym tempem. Ale równie ważne jest i tło obyczajowe, i elementy nadnaturalne, i zupełnie inna intryga, która rozwija się gdzieś pod bokiem i która tak naprawdę będzie osią fabularną całej serii.
Ja lubię mieszać! Tak naprawdę całość fabuły, którą chciałabym rozpisać na cztery tomy, mam już w głowie. I im dalej w las, tym mniej będzie kryminału, a więcej chyba powieści przygodowej.
Wystukane Recenzje: Jak każdego pisarza muszę spytać czy pisze Pani spontanicznie, czy może miała Pani od początku plan i się go trzymała?
Aleksandra Borowiec: O, tu mam całą historię! Do „Gwiazdy…” podchodziłam na cztery razy – zwyczajnie uczyłam się pisać powieść. Takie… rozpoznanie bojem.
Na początek – huzia na wroga, bez planu, spontanicznie. Dwie pierwsze wersje początkowych rozdziałów powstały właśnie tak i za każdym razem dochodziłam do ściany.
Moją cechą jako pisarki i nie tylko jest jednak głęboka wiara w swoją intuicję. I kiedy ona podpowiadała mi: Ola, to nie to, to zwyczajnie wracałam do początku.
Za trzecim razem miałam już coś na kształt konspektu, a za czwartym – na tworzenie porządnego planu poświęciłam chyba ze dwa tygodnie.
Dlatego moja rada dla wszystkich początkujących, którym marzy się powieść gatunkowa: zróbcie konspekt, nawet w zarysie. Przemyślcie bohaterów, miejsce akcji, fabułę. To procentuje, bo oszczędza się mnóstwo czasu!
Wystukane Recenzje: Kiedy się Pani najlepiej tworzy? Jest jakaś określona pora dnia, miesiąca, a może to pogoda wpływa na wenę pisarską?
Aleksandra Borowiec: Jakże chciałabym mieć ten komfort, żeby pisać wtedy, kiedy najlepiej mi się tworzy! Ukochana sceneria: późna wiosna i lato, słoneczne. Ulubiona pora dnia – wieczór i noc. Jestem zdecydowanie typem sowy. Poranki to najgorsza część dnia. A jakbym zmęczona nie była za dnia, wieczorem odżywam.Wystukane Recenzje: Co było najtrudniejsze w napisaniu powieści?
Aleksandra Borowiec: Samo pisanie! Uwielbiam wymyślać historię, bohaterów, fabułę. Ale spisać to potem… O rany, jaka to czasem męka! Zwłaszcza, że przy powieści trzeba wyrobić – przepraszam za wyrażenie, ale cytuję Noblistkę – jakąś straszliwą liczbę dupogodzin!
Człowiek jest w jakimś momencie fabularnym, już chciałby przejść dalej, gdzieś, gdzie będzie ciekawiej, a tu kiszka – trzeba tkać dalej. Oczywiście dalej wcale nie jest ciekawiej i chciałoby się znowu wrócić do tych pierwszych fragmentów… I tak dalej, i tak dalej.
Nigdy nie czułam się tak wolna jak wtedy, gdy skończyłam pierwszą powieść! Odblokował mi się jakiś ocean wolnego czasu. A potem zaczęłam myśleć o drugiej… J
Wystukane Recenzje: Wiele osób twierdzi, że dobry opis na okładce to już połowa sukcesu. Pani też tak myśli?
Aleksandra Borowiec: Promocja książek i wpływ marketingu na sprzedaż to temat-rzeka, dobry na osobną rozmowę. Z jednej strony – mamy zalew „arcydzieł”, „najlepszych debiutów roku”, których jest co najmniej kilkanaście, „porażających próz”. Z drugiej – nie można obrażać się na rzeczywistość.
Zdradzę pewną ciekawostkę – latami zajmowałam się pisaniem takich notek okładkowych na zlecenie jednego z największych wydawnictw, poznałam więc tę kwestię niejako od podszewki.
Dla mnie dobry opis na okładkę to taki, który dobrze poinformuje czytelnika i przygotuje go na to, z jaką książką się zetknie, a także zdoła go zaintrygować samą fabułą. Myślę, że w przypadku „Gwiazdy szeryfa” udało się to całkiem nieźle.
Wystukane Recenzje: Zostając w tym temacie, sama Pani pisała opis do „Gwiazdy szeryfa” czy może wydawnictwo tutaj wspomogło?
Aleksandra Borowiec: To – jak w przypadku wielu aspektów przygotowywania tej książki – efekt współpracy.Wystukane Recenzje: A bohaterowie, darzy Pani któregoś sympatią lub wręcz przeciwnie, któregoś wręcz nienawidzi?
Aleksandra Borowiec: Nie nienawidzę żadnego z moich bohaterów. Przeciwnie, większość z nich jakoś tam lubię. Przy konstruowaniu bohaterów staram się przede wszystkim zrozumieć ich jako ludzi, pojąć ich motywacje, zarówno jeśli chodzi o ładne, dobre czyny, jak i o te złe. Może to dlatego bohaterowie wyszli mi tacy wymieszani? Żaden z nich nie jest krystalicznie uczciwy, żaden z nich nie jest potworem? Trudno powiedzieć.Wystukane Recenzje: Przy tworzeniu postaci inspirowała się Pani realnymi osobami? Może któraś nosi Pani cechy charakteru? 😊
Aleksandra Borowiec: O, zdecydowanie nie. Z zasady w swoim pisaniu nie bazuję na ludziach, których znam, nie opisuję też siebie.Wystukane Recenzje: Możemy się spodziewać kontynuacji „Gwiazdy szeryfa” (gdzieś czytałam, że tak, ale chciałabym potwierdzić tę informację) ? Jeśli tak, to czy będzie to seria?
Aleksandra Borowiec: Ostatnie słowo należy oczywiście do wydawnictwa, ale ja w głowie mam całą fabułę, rozpisaną na cztery powieści. Cztery tomy, cztery pory roku. Czyli fabuła kończyłaby się wiosną 1946 roku.Wystukane Recenzje: Zamiłowanie do pisania często rodzi się z czytania. Czy i tak było z Panią?
Aleksandra Borowiec: To absolutna prawda – o ile prawda może być absolutna. Kocham czytać, książki pochłaniam od dziecka. Czytam cały czas – przy gotowaniu, przy sprzątaniu, przy usypianiu dzieci, w komunikacji miejskiej… Mój mąż czasem narzeka, że nie da się ze mną pogadać, bo czytam.Wystukane Recenzje: Na koniec odrobina prywaty! Jakie inne pasje, zainteresowania pochłaniają Panią w wolnym czasie?
Aleksandra Borowiec: Pisanie i czytanie to moje największe i… chyba jedyne pasje. W wolnym czasie – a w ogóle w każdym czasie – najbardziej w świecie lubię spędzać czas z moją rodziną. Radość sprawia mi też gotowanie i pieczenie.Wystukane Recenzje: Bardzo dziękuję za poświęcony czas.
Aleksandra Borowiec: A ja dziękuję za bardzo fajne pytania!
Źródło zdjęcia: IG Autorki :)
Ciekawy wywiad. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa rozmowa, którą przeczytałam z ogromną przyjemnością. 😊
OdpowiedzUsuń