Book Morning! "Hipodrom" - to o niej opowiem Wam dzisiaj 😊
Sam tytuł sugeruje, że fabuła kręci się w okół toru wyścigów konnych i również okładka niesamowicie pasuje do treści. Jest bardzo klimatyczna, powoduje pojawienie się dreszczy na kręgosłupie, bo nosi plamy krwi. Ale czy warto po nią sięgnąć?
Po opisie wydawcy można się spodziewać świetnego, mrocznego kryminału. Zobaczcie sami:
"Za każdą prawdą stoją dwa kłamstwa.
Podczas uroczystości otwarcia Jarmarku św. Dominika w Gdańsku przypadkowy turysta znajduje w jednej z bram zwłoki młodego chłopaka. Zabezpieczająca miejsce zbrodni, świeżo upieczona policjantka Melania Spałek, prywatnie córka prezydenta Sopotu, od początku ma złe przeczucia w tej sprawie. I słusznie – będzie to dla niej bowiem początek serii wyjątkowo niefortunnych wydarzeń, w które zostanie wplątana za sprawą romansu ze znanym w trójmiejskim półświatku biznesmenem Mariuszem Kowalskim. Wkrótce okaże się, że ten sprytny mafioso ma wobec niej własny, zaskakujący plan. Plan, który może mu pozwolić na zrealizowanie bardzo dochodowej inwestycji...
„Hipodrom” to wciągający kryminał, w którym główne role grają kłamstwo, układy i wielowarstwowa korupcja. A w tle – znany nadmorski kurort, niewygodne koligacje rodzinne oraz szokująca śmierć prezydenta.
Tłum gapiów skupił się wzdłuż Długiego Targu. Wielki, karmazynowy kogut zapiał doniosłym głosem, po czym odtrąbiono rozpoczęcie Jarmarku św. Dominika. Zgodnie z siedemsetpięćdziesięcioośmioletnią tradycją gdańską starówkę zalała melodia ratuszowego karylionu, porywając do tańca zgraję klaunów, cyrkowców i średniowiecznych kupców. Oczy dzieci uśmiechały się do lizaków rozdawanych garściami, a barwne postacie na szczudłach zrzucały na rozbawioną gawiedź deszcz konfetti.
W tym gwarze nikt spośród rozbawionego tłumu nie usłyszał okrzyku przerażenia dochodzącego z bocznej uliczki. Wiedziony ciekawością turysta natknął się w bramie na ciało młodego mężczyzny. Sparaliżowany widokiem krwi przez dłuższą chwilę nie mógł oderwać oczu od przerażającej sceny."
I co Wy na to? Jak na sam opis zdradzone jest dość dużo i jest bardzo obszerny.
Jeśli chodzi o Autorkę, to mogliście o niej jeszcze nie słyszeć, ponieważ jest to jej debiutancka powieść. U mnie to ostatnio plus, bo trafiam w większości na perełki zapowiadające karierę pisarską. W tym przypadku jednak się nieco pomyliłam.
Przede wszystkim, o ile okładka sugeruje, że jest to krwawy kryminał, to w sumie wcale tak tej książki określić nie można. Owszem, jest wątek kryminalny, ale tak znikomy, że należałoby tę powieść podpiąć pod kategorię obyczajową, może romans. Tak, na początku znalezione zostaje ciało, w okropnych okolicznościach, ale to jest właśnie ten jedyny element, przy którym pojawia się dreszczyk ekscytacji, że będzie to kolejny polski, genialny kryminał. Później już Autorka o tym zapomina i zagłębiamy się w kilku rożnych tematach. Trochę dowiadujemy się o koniach (w sumie nic dziwnego, powieść nosi tytuł "Hipodrom") i bardzo niewiele o bohaterach. Natomiast każdy miłośnik opisów będzie zadowolony, dla mnie są one z reguły minusem, zwłaszcza jeśli się ciągną niczym flaki z olejem. Dla mnie powiewało nudną i to dość mocno.
Narracja. Wiem, jak jest ważna dla wielu osób, dla mnie również. Osobiście preferuję pierwszoosobową, najlepiej prowadzoną z perspektywy kilku bohaterów. Tutaj jest trzecioosobowa, którą również często można spotkać w powieściach.
Według mnie książka niestety jest dość przeciętna, nawet powiedziałabym, że słaba. Łapanie się zbyt wielu tematów i wrzucanie ich w jeden tekst to przesada. Również żadnym argumentem jest to, że Autorka uwielbia jazdę konną i stąd wziął się pomysł na osadzenie w książce takiego wątku. Niepotrzebnie, jest tam wciśnięty według mnie na siłę. Zawiodłam się, bo po przeczytaniu opisu byłam święcie przekonana, że dostanę porządny, mocny kryminał.
Ode mnie 4/10 🌟
Myślę, że nie sięgnę po kolejne książki Pani Marty. Chyba, że faktycznie przerzuci się na jeden gatunek, nie będzie ich mieszać ze sobą i skupi się na jednym, konkretnym temacie. Bhyć może milion pomysłów spowodował, że zamiast dwóch czy nawet trzech powieści, powstała jedna, w której jest przesyt gatunkowy.
Wydawnictwu Novae Res dziękuję serdecznie za egzemplarz!
Zapisuję oczywiście na liście przeczytanych książek w Olimpiadzie Czytelniczej 💗
Raczej nie sięgnę po ten tytuł. 😊
OdpowiedzUsuńRaczej tej książki nie mam w planach czytać, okładka mnie nie przekonuje ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wypada słabo. Ja raczej nie będę poświęcać jej czasu - za dużo już mam książek w kolejce ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Czytam czasem kryminały, ale ten akurat mnie nie zainteresował
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że początkowo mnie zaitrygował opis. Coś w moich klimtatach. Szkoda, że jednak książka okazała się słaba.
OdpowiedzUsuńZ tego, co widzę, to Novae Res rzadko kiedy wydaje coś naprawdę z nóg zwalającego i ta ksiązka nie jest wyjątkiem potwierdzającym regułę. :/
OdpowiedzUsuńSama okładka bardzo przyciąga wzrok i zapewne zakupiłabym ją nawet bez znajomosci fabuły. I bardzo dobrze, że nie miałam jeszcze styczności z tą książką, skoro ma tak średnią opinie.
OdpowiedzUsuńAkurat ten tytuł mnie nie zaciekawił. ;)
OdpowiedzUsuńUgh, sam wątek wyścigów konnych mógłby być fajny, ale po twojej recenzji zdecydowanie nie zamierzam po nią sięgać :/
OdpowiedzUsuń