Book Morning! Wiecie, że 31 marca miała premierę książka pt. "Gwiazda szeryfa"? Wydawnictwo Zysk i Ska wydaje ostatnio nieco "większe" objętościowo książki i nie jest to ich wadą, a wręcz przeciwnie. Czy po tę warto sięgnąć? Chodźcie, opowiem Wam co ja o niej myślę!
Jak powszechnie wiadomo, nasi polscy pisarze potrafią tworzyć świetne kryminały najróżniejszego rodzaju, także takie z elementami historycznymi czy zupełnie dziejące się w czasach PRL. Ta debiutancka powieść Aleksandry Borowiec jest jedną z takich powieści, bo jej akcja dzieje się tuż po wojnie, w Olsztynku.
Podrzucę Wam opis wydawcy bo jest bardzo zachęcający do sięgnięcia po tę książkę:
"Zło czai się bliżej, niż myślisz
Pierwsze powojenne miesiące. Do Olsztynka na Mazurach przybywa Stefan Malewski służący w szeregach Milicji Obywatelskiej. Rzeczywistość, jaką zastaje, to bandy, Wehrmacht, panoszący się wszędzie Sowieci. A jakby i tego było mało, to jeszcze... makabrycznie okaleczone zwłoki, porzucone w lesie w pobliżu miasteczka. Można by je uznać za dzieło dzikich zwierząt, gdyby nie to, że po miesiącu zostaje znalezione następne, identycznie okaleczone ciało.
Cały Olsztynek jest jak jedna beczka prochu, wystarczy iskra, by podpalić lont. Panika może wybuchnąć w każdej chwili. Trzeba jak najszybciej znaleźć winnego. Kto mógł dopuścić się takiej zbrodni? Hitlerowcy? Rosjanie? A może to dzieło szaleńca? Milicja rozpoczyna śledztwo, a raczej rozpoczyna je sam Malewski, który jako jedyny dąży do poznania prawdy.
Samotny szeryf rusza zatem na łowy. Nie ma jednak pojęcia, jak trudne zadanie go czeka. Jego współpracownicy ukrywają przed nim więcej, niż mogłoby się wydawać. W mazurskich lasach na dobre zalęgły się siły, na które pistolet, nóż i gołe pięści to stanowczo zbyt mało..."
Olsztynek leży na Mazurach, gdzie podobno Autorka zostawiła swoje serce więc wiadomo, że to właśnie o tym miejscu jest jej zdecydowanie łatwiej pisać, bo dostrzega w nim wiele elementów, których ktoś, kto z niechęcią patrzy na te rejony nie zauważy. To pierwszy plus 😊
I jak na porządny kryminał przystało, poznajemy Stefana, funkcjonariusza milicji obywatelskiej, który przybył z Warszawy do Olsztynka i jest niesamowicie zaangażowany w pracę, którą wykonuje. Jak to czasem bywa, nie podoba się to jego przełożonemu. Wiadomo, były czasy jakie były i różnie się działo w mundurówkach. Natomiast kiedy dochodzi do okropnej, makabrycznej zbrodni to właśnie Stefan pragnie za wszelką cenę złapać zwyrodnialca, który się jej dopuścił.
Tamte czasy i bez zbrodni są zapamiętane przez wszystkich jako pełne alkoholu, przemocy, dziwnych interesów robionych nielegalnie, a także milicji, która różnie pracowała, również niekoniecznie legalnie. W tej książce to czuć. Wręcz można się zagłębić w ten duszny klimat tamtych czasów i zatopić się w powieści, która od samego początku wciąga czytelnika. Autorka świetnie buduje napięcie, od pierwszych zdań czuć niepokój i nie wiadomo tak naprawdę czego się spodziewać na następnej stronie.
Ogromną zaletą jest to, że mimo iż to debiut to przez głowę przechodzą myśli czy aby na pewno. Jak na taką ilość stron historia jest skonstruowana po mistrzowsku. Czekam na kolejne książki Pani Borowiec bo mam wrażenie, że im warsztat będzie lepszy, tym powieści będą jeszcze ciekawsze.
Wydawnictwu Zysk i S-ka dziękuję za egzemplarz. Na półce prezentuje się cudownie, a i z przyjemnością będę polecać innym, bo warto. To kolejny debiut, po który naprawdę warto sięgnąć! Ode mnie 8/10 🌟
Zapisuję oczywiście na liście przeczytanych książek w Olimpiadzie Czytelniczej 💗
Chętnie sięgam po debiuty. A skoro ten jest tak dobry, to na pewno pokuszę się o jego lekturę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊