18 lipca

Tajemnice Joan









Od momentu kiedy zobaczyłam okładkę i opis tej książki wiedziałam, że muszę ją mieć i jak najszybciej przeczytać. A Wy często kierujecie się przy wyborze lektury okładką? Ja tak. I szczerze mówiąc, bardzo często jest to strzał w dziesiątkę! I tu też tak było!


W tym przypadku to właśnie okładka jest bardzo znamienna. Opowiedziana historia strona po stronie wgryza się w mózg czytelnika i myślę, że śmiało można ją nazwać manipulacją psychologiczną stosowaną przez Autorkę. Ja uwielbiam to uczucie, kiedy zastanawiam się kto tak właściwie jest kim i czekam z wypiekami na twarzy na kolejne wątki. Natomiast po przeczytaniu książki dowiadujemy się skąd wziął się projekt okładki (i nie, nie chodzi tu o film na podstawie powieści), a uważam, że ta okładka daje do myślenia i już znając całą historię widzę w niej aż nadto informacji.
Książka jest przeznaczona dla osób, które interesują czasy wojen, konspiracji, szpiegów i całej tej, jak by nie było, straszliwej otoczki.  Dla mnie jest ten temat niezwykle fascynujący. Swego czasu zatapiałam się w literaturze plus minus naukowej, na temat bomb projektowanych na zlecenie Hitlera. W tym przypadku przeczytacie o tym, jak to wyglądało w czasach Joan. Ona sama usłyszała nie raz, że czasy jej rodziców były ciekawe, ale prawda jest taka, że jej czasy również były niesamowite.
Niektórzy nazwą ją szpiegiem. Czy słusznie? Patrząc na twarz kobiety, która widnieje na okładce (a powiem szczerze, że tak właśnie sobie ją wyobrażałam podczas czytania), powiedziałabym, że była to kobieta inteligentna, ale nie wiem czy przypisałabym jej cechy osoby aroganckiej lub szpiega, ponieważ sama Joan zdawała sobie sprawę z wielu rzeczy, ale też myślę, że była nieco naiwna, za bardzo ufała ludziom i ci ludzie mogli to wykorzystać. Czy to zrobili? O tym musicie przekonać się sami. Nie będę Wam opisywać całej fabuły, bo to żadna przyjemność dowiedzieć się faktów z recenzji, które przy czytaniu działają na czytelnika tak, że nie raz szczęka opada i odbija się od podłoża.
Cała historia Joan zmusza do przemyśleń. Trzeba sobie zadać pytania i nie są one zbyt wygodne. Na przykład czy wybaczylibyście swojej matce, a być może babci, że była szpiegiem? Czy wysłuchalibyście najpierw tego, co ma do powiedzenia? Większość odpowie, że by wysłuchała, ale prawda jest taka, że nie da się przewidzieć reakcji na takie nowiny. Syn głównej bohaterki stanął na wysokości zadania i widać, że został wychowany w konkretnych wartościach, a to również świadczy o jego matce. Osobiście myślę, że już po dawno jest po fakcie, chętnie dowiedziałabym się jak najwięcej o tamtych czasach i nawet gdyby ktoś z moich bliskich był szpiegiem, to byłoby dla mnie ważne, czy odbywało się to w dobrej wierze, czy przeciwko ojczyźnie. A historia Joan nie jest taka oczywista, jak się na pierwszy rzut oka wydaje.
Spójrzcie w oczy obu paniom na okładce i spróbujcie ocenić, która była dobra, a która zła. I czy w ogóle którejś można przypisać takie cechy. Autorka Was wymieli podczas czytania. Będziecie zakręceni jak po wirowaniu na wysokich obrotach w pralce. I nie będziecie wiedzieli czy i komu należy w tej historii wierzyć. Zaskoczy Was to, jak Pani Rooney prowadzi za rękę wśród zawiłości relacji międzyludzkich.
 

Czy to fikcja literacka, czy powieść inspirowana faktami, naprawdę spora część ludzi powinna ją poznać. Ona porusza tak bardzo, że pojawiają się ciarki na plecach na zmianę z uśmiechem. I wierzcie mi, wzbudza podziw.
Szkoda tylko, że ta książka nie jest tak popularna, jak być powinna. Zobaczcie, że toniemy w badziewnych erotykach typu „365 dni”, które osiągają taki poziom sprzedaży, że powinniśmy się tego wstydzić, a te wartościowe powieści schodzą na drugi plan. Zasmucające, prawda?
Teraz będę chciała obejrzeć film. Nie udało mi się w kinie, bo seanse były bardzo krótko (bodajże tylko tydzień lub dwa), ale jak tylko pojawi się na którejś z platform typu hbo go lub netflix, to koniecznie obejrzę. Liczę na wrażenia tak samo intensywne, jak przy czytaniu książki.
W mojej ocenie, książka zasługuje na 7/10. Ale sprawdźcie sami :)
 




5 komentarzy:

  1. To bardziej styl mojej mamy, ale mnie też zainteresowałaś więc możliwe, że sama się skuszę :)

    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że mogłabyś być miło zaskoczona :) czasami warto spróbować nowych gatunków :)

      Usuń
  2. Tak to czasami jest, że okładki potrafią przyciągnąć nasz wzrok i zachęcić do czytania. Też najpierw będę chciała przeczytać tę ksiązkę, a potem porównać z ekranizacją.

    OdpowiedzUsuń
  3. bo łatwiej czytać coś mało wymagającego, niż lekturę przy której musimy podumać. Ale z drugiej strony każdemu według potrzeb, bo niektórzy czytają by się zrelaksować. Przy tym temacie, może być ciężko. Jednak zaciekawiłaś mnie tą pozycją, więc będę miała na nią oko ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje