Od momentu kiedy zobaczyłam
okładkę i opis tej książki wiedziałam, że muszę ją mieć i jak najszybciej
przeczytać. A Wy często kierujecie się przy wyborze lektury okładką? Ja tak. I
szczerze mówiąc, bardzo często jest to strzał w dziesiątkę! I tu też tak było!
W tym przypadku to właśnie
okładka jest bardzo znamienna. Opowiedziana historia strona po stronie wgryza
się w mózg czytelnika i myślę, że śmiało można ją nazwać manipulacją
psychologiczną stosowaną przez Autorkę. Ja uwielbiam to uczucie, kiedy zastanawiam
się kto tak właściwie jest kim i czekam z wypiekami na twarzy na kolejne wątki.
Natomiast po przeczytaniu książki dowiadujemy się skąd wziął się projekt
okładki (i nie, nie chodzi tu o film na podstawie powieści), a uważam, że ta
okładka daje do myślenia i już znając całą historię widzę w niej aż nadto
informacji.
Książka jest przeznaczona dla osób,
które interesują czasy wojen, konspiracji, szpiegów i całej tej, jak by nie
było, straszliwej otoczki. Dla mnie jest
ten temat niezwykle fascynujący. Swego czasu zatapiałam się w literaturze plus
minus naukowej, na temat bomb projektowanych na zlecenie Hitlera. W tym
przypadku przeczytacie o tym, jak to wyglądało w czasach Joan. Ona sama usłyszała
nie raz, że czasy jej rodziców były ciekawe, ale prawda jest taka, że jej czasy
również były niesamowite.
Niektórzy nazwą ją szpiegiem. Czy
słusznie? Patrząc na twarz kobiety, która widnieje na okładce (a powiem
szczerze, że tak właśnie sobie ją wyobrażałam podczas czytania), powiedziałabym,
że była to kobieta inteligentna, ale nie wiem czy przypisałabym jej cechy osoby
aroganckiej lub szpiega, ponieważ sama Joan zdawała sobie sprawę z wielu rzeczy,
ale też myślę, że była nieco naiwna, za bardzo ufała ludziom i ci ludzie mogli
to wykorzystać. Czy to zrobili? O tym musicie przekonać się sami. Nie będę Wam
opisywać całej fabuły, bo to żadna przyjemność dowiedzieć się faktów z
recenzji, które przy czytaniu działają na czytelnika tak, że nie raz szczęka
opada i odbija się od podłoża.
Cała historia Joan zmusza do
przemyśleń. Trzeba sobie zadać pytania i nie są one zbyt wygodne. Na przykład
czy wybaczylibyście swojej matce, a być może babci, że była szpiegiem? Czy
wysłuchalibyście najpierw tego, co ma do powiedzenia? Większość odpowie, że by
wysłuchała, ale prawda jest taka, że nie da się przewidzieć reakcji na takie
nowiny. Syn głównej bohaterki stanął na wysokości zadania i widać, że został
wychowany w konkretnych wartościach, a to również świadczy o jego matce.
Osobiście myślę, że już po dawno jest po fakcie, chętnie dowiedziałabym się jak
najwięcej o tamtych czasach i nawet gdyby ktoś z moich bliskich był szpiegiem,
to byłoby dla mnie ważne, czy odbywało się to w dobrej wierze, czy przeciwko ojczyźnie.
A historia Joan nie jest taka oczywista, jak się na pierwszy rzut oka wydaje.
Spójrzcie w oczy obu paniom na okładce
i spróbujcie ocenić, która była dobra, a która zła. I czy w ogóle którejś można
przypisać takie cechy. Autorka Was wymieli podczas czytania. Będziecie zakręceni
jak po wirowaniu na wysokich obrotach w pralce. I nie będziecie wiedzieli czy i
komu należy w tej historii wierzyć. Zaskoczy Was to, jak Pani Rooney prowadzi
za rękę wśród zawiłości relacji międzyludzkich.
Czy to fikcja literacka, czy
powieść inspirowana faktami, naprawdę spora część ludzi powinna ją poznać. Ona
porusza tak bardzo, że pojawiają się ciarki na plecach na zmianę z uśmiechem. I
wierzcie mi, wzbudza podziw.
Szkoda tylko, że ta książka nie
jest tak popularna, jak być powinna. Zobaczcie, że toniemy w badziewnych
erotykach typu „365 dni”, które osiągają taki poziom sprzedaży, że powinniśmy
się tego wstydzić, a te wartościowe powieści schodzą na drugi plan. Zasmucające,
prawda?
Teraz będę chciała obejrzeć film.
Nie udało mi się w kinie, bo seanse były bardzo krótko (bodajże tylko tydzień
lub dwa), ale jak tylko pojawi się na którejś z platform typu hbo go lub
netflix, to koniecznie obejrzę. Liczę na wrażenia tak samo intensywne, jak przy
czytaniu książki.
W mojej ocenie, książka zasługuje
na 7/10. Ale sprawdźcie sami :)
To bardziej styl mojej mamy, ale mnie też zainteresowałaś więc możliwe, że sama się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Myślę, że mogłabyś być miło zaskoczona :) czasami warto spróbować nowych gatunków :)
UsuńWygląda interesująco
OdpowiedzUsuńTak to czasami jest, że okładki potrafią przyciągnąć nasz wzrok i zachęcić do czytania. Też najpierw będę chciała przeczytać tę ksiązkę, a potem porównać z ekranizacją.
OdpowiedzUsuńbo łatwiej czytać coś mało wymagającego, niż lekturę przy której musimy podumać. Ale z drugiej strony każdemu według potrzeb, bo niektórzy czytają by się zrelaksować. Przy tym temacie, może być ciężko. Jednak zaciekawiłaś mnie tą pozycją, więc będę miała na nią oko ;)
OdpowiedzUsuń