Wiecie, czasami jest tak, że dopada nas kryzys czytelniczy
lub mamy dość swojego ulubionego gatunku literackiego. No niestety, tak ma
chyba każdy ;)
Dopadła i mnie lekka niechęć do kolejnego krwawego
kryminału, a że akurat dostałam od wydawnictwa NieZwykłe książkę do recenzji,
od razu się za nią zabrałam. Nie sposób powiedzieć o niej złego słowa, serio
serio.
Jest to ciepła, niezwykle poprawiająca humor, a jednocześnie
wyciskająca małą łezkę powieść. Możecie mi wierzyć, warto, a jestem
zatwardziałą fanką kryminału, thrillera psychologicznego i lejącej się
strumieniami krwi.
Bohaterów pokochacie od razu. Znienawidzicie też. Wiele
emocji, uśmiechów i łez czeka na kartkach tej książki. Osobiście polubiłam
Blix, jej podejście do życia i ludzi. Jej wiara w to, że nic nie dzieje się bez
przyczyny, to że nazywa swój nowotwór imieniem… no cudowna babka! Aż miło się
czytało.
Ostatnio tak fajną książkę miałam w ręku dawno, była to
powieść pod tytułem „Oskar i Pani Róża”.
No, powiedzmy, że nie jestem typową dziewczyną, która tonie
na wiele godzin w romansach i powieściach obyczajowych, ale ta mnie urzekła
(mniejsza, że zaraz po niej było mi tak mdło od uczuć, że rzuciłam się prosto w
kryminał od Pana Borlika, ale o tym już będzie w kolejnej recenzji).
Wydawnictwo NieZwykłe, po raz drugi współpracujemy i po raz
drugi mnie nie zawiedliście! Biorę Wasze książki w ciemno.
Podsumowując, za cudowną Blix, za wzloty i upadki Marnie, za
brak nudy, daję 9/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz