Witam się po weekendzie :)
W związku ze zbliżającą się premierą ostatniej części filmu Igrzysk śmierci, dzisiaj recenzja całej trylogii. Ale! Tylko książek. Do filmu wrócimy po premierze i też rzucimy na gorący stół wszystkie części na raz.
Więc książki:
Od początku do końca napisane są świetnie. Widać w tym pasję, autorka dała radę.
Książki jedna po drugiej wciągają tak samo, nie ma zwalniania tempa, nie ma kolejnych tomów coraz nudniejszych. Historia przemyślana od początku do końca.
Sam motyw jest nieco mroczny, wręcz powiedziałabym post apokaliptyczny. Wizja świata, jaki opisuje nam Collins jest przerażająca a jednocześnie nie tak odległa. Co nam daje do myślenia. Czy u nas wojna była tak wyglądającą rzeczywistością? Czy świat wyglądał w ten sposób kiedy Hitler panował? Wszak ludzie żyjący w dystryktach to jak ludzie żyjący w obozach, tylko nieco lżej, ale jednak. A Kapitol? Wybrańcy? Czystej krwi? Dlaczego akurat ci ludzie mają żyć lepiej?
Mi osobiście bardzo kojarzy się to wszystko z drugą wojną światową. Tak samo jak w 'opowieściach z Narnii' widzę historie biblijne, ukryte pod kożuszkiem bajki.
Walka o przetrwanie, o najbliższych, o godne życie.
A jednocześnie pokazywanie władzy. Tak okrutnej i bezwzględnej i to tylko po to, żeby ją utrzymać. Pytanie pada jedno: istnieje władca idealny? I nie ograniczajmy się do jednej książki, do fantastyki, czy faktów ani do czasu historycznego.
Ja mam swoją odpowiedź, a Wy?
Moja pojawi się w kolejnym poście ;)
Odrobinkę cierpliwości.
Książkę polecam przeczytać nie tylko nastolatkom ale też każdemu, komu przyszła właśnie ochota na coś innego niż thriller czy romans ale też nie jest to do końca fantastyka.
Oceniłam ją na 9/10 punktów.
Film u mnie nie stoi już tak wysoko ale o tym już po premierze ostatniej części.
Udanego tygodnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz